Ostatnio rozmawiałam z
Agą o trendach na przyszły sezon. Co urzeka nas w kolekcjach na jesień i zimę tak bardzo, że chcemy mieć to we własnych szafach? Zaczęłam myśleć o przygotowaniu swojej garderoby i o tym, w co chciałabym ją uzupełnić. Przy okazji stwierdziłam, że gdyby nie łódzki FW, to najprawdopodobniej nie znałabym jeszcze zbyt wielu polskich kolekcji na jesień/zimę (ale to temat na oddzielny wpis). Kiedy zaczęłam przeglądać zdjęcia, musiałam zapisać to, na czym zależy mi najbardziej - inaczej zgubiłabym się gdzieś w połowie poszukiwań. Dlatego poniżej prezentuję te rzeczy z kolekcji polskich projektantów, które wpisuję na swoją listę życzeń (mniej lub bardziej realnych do spełnienia) - może ktoś skorzysta z podpowiedzi! A Wy - macie już w planach jesienne zakupy?
Ciepłego i ładnego (cechy muszą występować razem) płaszcza szukam już od kilku lat. Co prawda w mojej szafie są już trzy, ale żaden z nich nie zapewnia mi wystarczającej ochrony przed zimnem. Mam nadzieję, że jeden z tych, które wpadły mi w oko, w końcu połączy praktyczne z pięknym. Niestety, w przypadku płaszcza konieczne są przymiarki! Podoba mi się wersja Piotra Drzała (2) - nasycony kolor w połączeniu z luźnym, trochę męskim stylem wygląda świetnie. Ale na liście pierwsze miejsce zajmuje ten od Michała Szulca (3), który "siedzi" w mojej głowie, odkąd zobaczyłam go w Łodzi. Fanki (w mojej osobie także) zyskała również wersja z cekinami (1).
A jeśli już o błysku mowa - długo opierałam się cekinom, ale chyba w tym sezonie się to zmieni. Bo projektanci udowodnili, że może wyglądać naprawdę elegancko, ale i... codziennie. W wersji "dół" moim hitem są dwie spódnice Mariusza Brzezińskiego (1,2) z kolekcji "Hiroshima". Nie mogę się doczekać, kiedy trafią do regularnej sprzedaży, bo podoba mi się, jak młody projektant zestawił je z lekkim materiałem, przełamując ciężar całości. A jeśli nie one, to znów Szulc (3) - w wersji "na górę". Do spódnicy, do dżinsów, do wszystkiego. Chyba nigdy nie wyczekiwałam jesieni tak bardzo!
Wiem, że przyznawałam się już na łamach bloga do tego, że ciągle jest mi zimno (szczególnie zimą, co w zasadzie, jest chyba całkiem normalne). Najchętniej połączyłabym wszystko - futrzane rękawki od Wioli Wołczyńskiej (2), gruby kołnierz projektu Natalii Grott-Mess z Grome Design (1) i zachwycające wszystkich "futerko" z Tatuum, o którym wspominałam
wcześniej (mam w nim nawet zdjęcie, ale brak mi wystarczająco ekshibicjonistycznych zapędów, żeby je opublikować). Ciekawe kołnierze prezentowało też MMC (3), ale mam wrażenie, że kwestia zakupów u tej marki owiana jest tajemnicą.
Uwielbiam sukienki i uważam, że nadają się nie tylko na każdą porę roku, ale także dnia i nocy. Nie uznaję twierdzenia "taką już masz" i "nie możesz kupić piątej czarnej kiecki". Przecież nadają się na tyle okazji...a polscy projektanci wyjątkowo je polubili, więc pokus jest naprawdę sporo. Stąd też różnorodność w moich wyborach - wersja "na bogato", ręcznie malowana, od Jarosława Ewerta (1) najbardziej przyciąga wzrok. Podoba mi się też romantyczna lekkość w wydaniu Pitchouguiny (2) (na wiosnę do gołych nóg, zimą - do grubych rajstop). Moim marzeniem jest bardzo prosta i wyjątkowo zimowa wersja od Ani Kuczyńskiej (3)... Czyżby kusiła dlatego, że jest najmniej dostępna?
Gruby, ciepły sweter to kolejna rzecz, której szukam od kilku lat... bez rezultatu. Sztuczne zamienniki z sieciówek nie zdały egzaminu. W tym roku - w końcu! - zamierzam postawić na coś od polskich twórców. Najlepiej, gdyby sweter był luźny, trochę w męskim stylu. Ideałem jest szarak od Bohoboco (3), domyślając się jednak jego ceny, upatrzyłam dwa inne, które zdają się być bardziej przystępne. Ciepły golf to propozycja Piotra Drzała (1), karmelowy "luzak" pochodzi z kolekcji Nenukko (2). Najchętniej przygarnęłabym obydwa!
Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Marka Makowskiego. Wyjątek - fot. z pokazu Ani Kuczyńskiej (J. Pleśniarski), materiały prasowe. Kolaże - w pocie czoła (i pierwszy raz w życiu!) zrobiłam sama!