30 stycznia 2012

Lambear na mrozy

Zacznę od osobistego wyznania: jestem okropnym zmarźlakiem, którego wiecznie zimne ręce przyprawiają o stan przedzawałowy wszystkich moich bliskich. Mój "problem" nasila się przy ujemnej temperaturze i jedynym ratunkiem jest kilka par rękawiczek - niestety, rozwiązanie do najwygodniejszych (i najładniejszych) nie należy. Ostatnie mrozy przypomniały mi o pewnym dodatku, którego popularność sięga... XVIII wieku. Mówi Wam coś mufka?
Takie rozwiązanie zawsze wydawało mi się ciekawe, chociaż widywane głównie w filmach i na starych fotografiach. Myślałam, że już dawno z pomysłu podtrzymywania mufek przy życiu zrezygnowano. Okazuje się, że wcale nie - jedną znalazłam u Magdy Hasiak, ale najbardziej podobają mi się te od Lambear. Projektantki, Monika i Dagmara, dbają o to, żeby było nam ciepło.
Futrzane mufki, ocieplane są polarem, mają łańcuszek (na szyję) i dodatkowy pasek (na biodra). Kiedy nie grzeją naszych dłoni, w ogóle nam nie przeszkadzają - pokuszę się o stwierdzenie, że stanowią ozdobę. Dla tych, którym taki dodatek wydaje się zbyt poważny, są też inne zimowe przyjemności. Kaptur z peleryną ochroni przed śniegiem i wiatrem, ale miłośnikom zimowego powietrza wystarczy zwykły komin. Moim typem na obecne mrozy pozostaje mufka!
Wszystkie zdjęcia oraz informacje pochodzą z oficjalnej strony Lambear - tutaj. Zapraszam też na Facebookowy fanpage.

26 stycznia 2012

Oliwia Grochal

Oliwia Grochal to wulkan energii. Prócz wymyślania około stu nowych pomysłów na sekundę, dużo fotografuje (sama przyznaje, że projektów przybywa i przybywa), angażuje się też w wiele wydarzeń związanych z modą. W ubiegłym roku pomagała Dorocie Wróblewskiej "polować" na modnie ubranych Polaków do książki Fashion People. Teraz zapowiada współpracę ze świetną ilustratorką - Magdaleną Szklarczyk (kilka słów o niej między innymi u Fashionitki).
Eksperymentuje, głównie w obrębie fashion, ale w jej portfolio znajdziecie też kilka świetnych portretów. Duża różnorodność nie świadczy o braku stylu (bo po przejrzeniu kilku sesji jest on wyczuwalny), ale o otwarciu na fotograficzne nowości. Współpracuje z kreatywnymi osobami, angażując w projekty tylko tych, którzy potrafią zadbać o każdy szczegół. Chociaż sama interesuje się modą i designem a inspiruje ją prawie wszystko (od połączenia kolorów, przez wnętrza aż po biżuterię), nie narzuca nikomu swojego zdania. Skupia się na tym, co kocha najbardziej - fotografii.


Wszystkie zdjęcia - Oliwia Grochal. Zapraszam na bloga, fanpage oraz stronę internetową.

24 stycznia 2012

B SIDES

Mało kto lubi zajmować się tematami trudnymi, zapomnianymi, niedocenianymi - może dlatego twórców, którzy sięgają po wełnę, jest tak mało. Muszę przyznać, że znam tylko kilku: Berenikę Czarnotę, Łucję Wojtalę (warto zerknąć na ciekawy tekst u Styledigger) oraz mistrzów akcesoriów - Roboty Ręczne. U niektórych pojawia się w postaci akcentów, ale nigdy nie zostaje na dłużej. Mówimy, że szukamy ciepłego swetra, ale boimy się po wełnę sięgać - a projektanci popuścić wodze fantazji i podjąć się wyzwania. Cieszy mnie, że do powyższych marek dołączyła nowa, założona przez zakochaną w wełnie Basię Chrabołowską, B SIDES
Pierwsza kolekcja, trochę przewrotnie, to propozycja na tegoroczny sezon wiosenno-letni. Miała pokazać, czym tak naprawdę B SIDES jest, łączyć różne inspiracje. Roots to powrót do korzeni, ludowości, tradycji dziewiarskiej, pięknych, ale zapomnianych ściegów. To także  ikony popkultury, lata osiemdziesiąte, ciągle obecne w świadomości projektantki. Takie połączenie zbliża do siebie sprzeczności, tworząc wyjątkową kombinację klasyki z odwagą i eksperymentem.
Wszystkie swetry (i pozostałe wyroby) wykonane są z owczej wełny merino. Ta odmiana jest sprężysta i elastyczna, co pozwala na zabawę formą, ale zapobiega rozciąganiu, którym zwykle grozi pranie i nadmierne użytkowanie ukochanych ubrań. Warto też wspomnieć, że jest świetnym termoizolatorem, ma właściwości antyalergiczne i antybakteryjne, zachowuje też swój intensywny kolor. Ale dość zachwalania samego materiału - ważniejsze są gotowe produkty, proponowane przez B SIDES. Luźne swetry, obszerne, miękkie tuby i dopasowane spódnice (!) zachęcają do spędzenia w nich zimy. Obiecują wygodę, ciepło i swobodę ruchów. A w przeciwieństwie do większości sieciówkowych nabytków, te autorstwa Basi Chrabołowskiej wcale nie kłamią.
Wszystkie zdjęcia - Bartek Warzecha, modelka - Iga Drobisz/SPP, model - Daniel Kot, fryzura i make up - Paweł Bik. Zapraszam na fanpage'a a wkrótce także na stronę internetową.

22 stycznia 2012

Iwona Pfont + biżuteria KOD w Techne

Niewiele osób docenia urok małych, kameralnych prezentacji kolekcji - może nie są one tak spektakularne, jak zwykły pokaz, ale pozwalają na dokładne przyjrzenie się modelkom i temu, co mają na sobie. W zeszłym tygodniu właśnie w taki sposób oglądałam w Galerii Techne ubrania Iwony Pfont oraz biżuterię marki KOD.
Mam nadzieję, że moje "googlowanie" nie poszło na marne i nie wprowadzę nikogo w błąd -  sukienki Iwony Pfont, która pod własnym nazwiskiem pracuje już od 1990 roku, pochodziły z kilku kolekcji i stanowiły raczej ogólną prezentację stylu projektantki. A ta, pisze o sobie, że uwielbia dwie rzeczy - sukienki (dominowały wśród prezentowanych modeli) i zabawę teksturami (różnorodność materiałów jest naprawdę spora). Większość propozycji była bardzo poważna, elegancka, skierowana do trochę innej grupy wiekowej, niż moja, ale znalazłam też coś dla siebie - wykończoną skórą małą czarną.
Ciemne kolory ubrań przełamano biżuterią KOD. Najbardziej charakterystyczny wydał mi się masywny supeł, który pojawił się w kilku wersjach, było też trochę przezroczystości i koloru (naszyjnik z niebieskimi szkiełkami był ciekawym połączeniem klasyki z nowoczesnością), ale dominowały barwy metali - odcienie srebrnego, złotego i miedzianego. Po pokazie byłam zaskoczona lekkością biżuterii, dzięki wykorzystanym materiałom okazała się wyjątkowo lekka - idealna do łączenia z innymi naszyjnikami (tutaj kilka rad, jak to robić). Zaskoczyła mnie trochę cena, ale na szczęście nie przeszkadzała ona w oglądaniu tego, co dla Galerii Techne przygotowano.
Wszystkie zdjęcia - Marek Makowski. Zapraszam także na stronę Galerii Techne, Iwony Pfont oraz KOD.

20 stycznia 2012

Efektow(n)e obniżki cen #1

Wyprzedaże często zwracają w głowie tak bardzo, że zamiast podążać za głosem rozumu i listą potrzeb, rzucamy się w wir zakupów, tracąc czas (godziny spędzone w kolejce do przymierzalni), humor (znów nie ma mojego rozmiaru) zdrowie (stres i brak klimatyzacji to prawdziwy morderca) i... pieniądze (bez komentarza). W tym roku, po małym rozpoznaniu terenu, nasunął mi się tylko jeden wniosek - niewielkie obniżki, słabe materiały, szaleństwo w oczach innych. Zero przyjemności - a nie ukrywam, przynajmniej dla mnie, odgrywa ona istotną rolę. Mało kto wie, że projektanci też są skłonni do drobnych ustępstw - mamy promocje w butikach online, między innymi w PAD Fashion i Full of Style.

A dla fanów pięknych, polskich wyrobów mam małą niespodziankę - wraz z czterema projektantami przygotowaliśmy dla Was efektow(n)e obniżki cen :). Jak to działa? Poniżej krótkie zasady!

Cztery produkty (pod każdym napisano, w jakiej ilości występuje), od czterech polskich projektantów. Każdy z nich przygotował dla Was ofertę specjalną w limitowanej wersji. Kto pierwszy, ten lepszy - by zamówić produkt, należy skontaktować się bezpośrednio z projektantem, podając hasło - nazwę bloga, który właśnie czytacie... :)
Zniżki obowiązują do wyczerpania zapasów lub, w przypadku rzeczy na zamówienie, do 31.01.2012.
Pamiętajcie, by dopytać o dokładne wymiary i możliwość odszycia Waszego rozmiaru!

Czekam na komentarze - chwalcie się, co upolowaliście, co planujecie kupić i u kogo najchętniej zrobilibyście zakupy... kto wie, może pewnego dnia, Wasze sugestie zostaną spełnione :)

 Aleksandra Kucharczyk
Ilość: jedna sztuka
Rozmiar: M
Cena: 500 zł -> 350 zł - promocja obowiązuje wyłącznie w PAD
Kontakt: e-mail | fanpage | PAD | FoS
Uwielbiam detale, które proponuje Ola, bo nie da się ich podrobić. Skomplikowane aplikacje to jej znak rozpoznawczy, ta sukienka stanowi dla mnie esencję jej stylu. Dla przypomnienia - Ola jest studentką MSKPU, która niejednego (Harel, Kimono i mnie, oczywiście) oczarowała swoją ostatnią, jesienno-zimową, trochę nostalgiczną kolekcją. Projekt-inwestycja, bo idealnie nada się na co dzień, oraz, według podpowiedzi projektantki, na studniówkę czy karnawał.
Fancy Me Bijou
Ilość: trzy sztuki (niebieska, różowa, biała)
Cena: 50 zł -> 35 zł WYPRZEDANO
Kontakt: e-mail | fanpage | strona
Zauważyłam już pierwsze modele tej marki, urzekła mnie kolekcja jesienna, a zimowa - rozkochała. Idealnie dopasuje się do krajobrazu pełnego śniegu i sprawi, że spacer w mroźny dzień nie będzie taki nieznośny. Sama nie wiem, który kolor najbardziej Wam polecam... może skusicie się na wszystkie trzy?;)

Natalia Siebuła
Ilość: jedna sztuka, możliwość odszycia drugiego egzemplarza
Rozmiar: S/M (36/38)
Cena: 350 zł -> 250 zł WYPRZEDANO
Kontakt: e-mail | fanpage
Czytelnikom Efektów Ubocznych Natalii nie trzeba przedstawiać, bo wielokrotnie o niej wspominałam. Uwielbiam jej projekty i z doświadczenia swojego oraz innych - z ręką na sercu mogę zarekomendować. Tak, jak wcześniejsza propozycja Oli, na studniówkę czy karnawał nadaje się idealnie.

Paulina Dziemiańczuk
Ilość: jedna sztuka
Rozmiar: S/M
Cena: 200 zł -> 169 zł
Kontakt: e-mail | fanpage | PAD | odProjektanta
Miejski romantyzm Pauliny służy każdej kobiecie, nie tylko tej, która lubi bujać w obłokach. Bardzo lubię sposób, w jaki dobiera kolory i materiały i myślę, że nie jestem w tym sama. W akcji promocyjnej mała niespodzianka - klasyka gatunku, mała czarna. Na tyle prosta, by pasowała do wielu rzeczy, na tyle ciekawa, by całkiem poważnie rozważyć jej zakup (spójrzcie na te plecy). Lepiej się śpieszyć, bo powstała tylko w jednym egzemplarzu - jeśli Wy jej nie kupicie to najprawdopodobniej sama to zrobię!

18 stycznia 2012

Alicja Saar

Gdybym miała powiedzieć, co mnie inspiruje, na pewno byłaby to ludzka kreatywność. Uwielbiam oglądać prace innych, a jeszcze bardziej - jej efekty. Podziwiam też wszechstronność i zajmowanie się (z sukcesem) wieloma projektami. Alicja Saar tworzy w wielu wymiarach - rysuje, maluje, stylizuje... To wszystko jest tylko uzupełnieniem głównego obszaru zainteresowań, projektowania.
Inspirowane architekturą, ubrania są dość oszczędne w formie, ale nie traktuję tego, jako wadę, wprost przeciwnie - zaletę. W kolekcji jesień/zima 2011/2012 odniesiono się do modernizmu amerykańskiego, widoczna jest bryłowatość i kontrastowe podziały. Ostre cięcia łagodzone są przez półprzezroczyste wstawki, pełniące także funkcję "minimalistycznej ozdoby". Pojawiają się one także w ubraniach na wiosnę i lato tego roku, wraz z wzorami i kolorami. Obok kolekcji sezonowych, znajdziemy też pojedyncze, niepowiązane z nimi egzemplarze. Często jest w nich trochę więcej awangardy, mieszania stylów, nowości, ale kto wie - może te najbardziej udane przerodzą się w całą serię?
Alicja potrafi też pracować w duecie - jeśli kojarzycie bloga Brzydki Sweter... to już wiecie, kto jest jego współtwórcą. A trochę poważniej - w przygotowaniu jest nowa marka, pod którą tworzyć będą dwie projektantki. Zapowiadają przystępne ceny i funkcjonalny, ale ciekawy design. Na razie na efekty musimy jeszcze poczekać, ale już teraz Alicja zdradza, że w planach są między innymi kostiumy kąpielowe. Nie miałabym nic przeciwko przyśpieszeniu wakacji.
Wszystkie zdjęcia oraz informacje pochodzą ze strony Alicji Saar - zapraszam zarówno na stronę, jak i na fanpage! Alicja współtworzy też markę-specjalistę wśród kostiumów kąpielowych, Herzlich Willkommen.

16 stycznia 2012

Betterfly

Często słyszę narzekania odnośnie zakupów, jeśli nie chodzi o ceny i jakość (a szczególnie ich połączenie), odnoszą się one do krojów. Bo ubrań prostych, w kolorach, które pasują do wszystkiego, jest naprawdę niewiele. Z każdym kolejną wymaganą cechą robi się trudniej i trudniej... Coś, co sprawdza się zarówno jako baza, jak i główny element stroju, znajdziemy np. we wspominanym wcześniej Wearso, ale odkrywam kolejną markę, której asortyment może wpaść  Wam w oko.
Betterfly nieprzypadkowo kojarzy się z motylem - ma być on symbolem radości, fantazji i metamorfozy czyli dokładnie tego, co chcą nam zaoferować projektantki. Z marzeń o T-shircie idealnym przeszły do działania, tworząc pierwsze egzemplarze, wykonane ze 100% bawełny. Betterfly wyznaje zasadę - "Prostota jest najwyższą formą wyrafinowania". Nie pomylmy tego z nudą, bo prócz tradycyjnych koszulek, których forma uległa drobnym przemianom, są tutaj sukienki i topy - wszystko utrzymane w jednej stylistyce. To rzeczy, które nie dominują nad osobą, nie wymagają wiele, ale... zmuszają do kreatywności. Mają być bazą doskonałą, dającą poczucie komfortu, ale także możliwość samodzielnej stylizacji.
Prócz wspomnianych możliwości, jakie tworzą takie bazowe ubrania, istotne są także: cena (przystępna - szczególnie teraz, w okresie promocji) oraz dostępność (sprzedaż internetowa, w Warszawie - możliwość indywidualnych zakupów w showroomie). Brakuje mi egzemplarzy dla panów (nieliczni czytelnicy płci męskiej na pewno mi teraz przytakną) i/lub modeli unisex. Grono zwolenników na pewno jeszcze by się powiększyło, chociaż Betterfly nie może narzekać - wszyscy z chęcią sięgają po ich projekty. Być może wkrótce będą to także mężczyźni, warto zaglądać na stronę!
Wszystkie zdjęcia oraz informacje pochodzą z oficjalnej strony Betterfly - tutaj. Zapraszam też do śledzenia marki na Facebooku.

14 stycznia 2012

10 DecoArt

Są rzeczy materialne i niematerialne. Z tymi pierwszymi, podczas zakupów, zwykle nie ma większych problemów - wchodzimy do sklepu, wybieramy dany przedmiot, po zapłaceniu rachunku możemy cieszyć nim zmysły. Gorzej z tym, co niematerialne - bo jak tu kupić szczęście albo zdrowie? Przekornie powiem, że można. Optymizm sprzedaje Anna Pałubicka, właścicielka 10 DecoArt, czyli biżuterii... nie do opisania. Problem, z dobraniem odpowiednich słów miała Harel, sama głowię się od kilku dni, jak oddać jej charakter. To taki artystyczny, kontrolowany chaos. Bo niby coś powstaje przypadkiem, w połączeniu, na które nigdy nie zdecydowalibyśmy się sami, ale na końcu okazuje się, że to wszystko było doskonale przemyślane. Projektantka jest pewna tego, co robi i nie widzi ograniczeń w zestawianych materiałach.
Każdy, kto był na południu Europy, powinien kojarzyć tamtejszą otwartość i odwagę w noszeniu biżuterii. Niespotykane połączenia, mnogość wzorów, kolorów, ilości. To właśnie taki styl tkwi u podstaw, inspiracji 10 DecoArt. Wraz z nim przychodzi optymizm, od którego zaczęłam. Wszystkich niedowiarków zapraszam do butiku w Poznaniu (ulica Wrocławska 12), bo ciężko oddać słowami atmosferę, jaka tam panuje. By w pełni zrozumieć sens tych ozdób, trzeba posłuchać Anny Pałubickiej - projektantki i właścicielki, która odpowiada o inspiracjach, wykorzystanych materiałach (tkwi w nich sekret ceny - nie ma tu miejsca na słabą jakość) i ich znaczeniu w kompozycji. Przywraca wiarę w to, że moda to sztuka i kreatywność a słowa "to wszystko już było" są jedynie słabą wymówką. Wystarczy przyjrzeć się, jak z pewnością siebie pokazuje naszyjniki, które wydobywają z klientki... uśmiech. Chociaż wszystkie przyznają, że same po dany wisior nie sięgnęły, nagle doceniają propozycję, bez której ciężko wyjść ze sklepu i która (naprawdę!) rozświetla daną osobę.
To najprawdziwsza biżuteria kreatywna - ilość i różnorodność użytych materiałów zaskakuje (na zimę polecam wszystko, co z futerkiem), mamy także możliwość zmiany kompozycji, nawet tych, które w naszej szafie już sporo przeleżały. Ze starych i nudnych korali babci tworzy się tutaj naszyjnik, który zbiera komplementy najbardziej wymagających miłośniczek mody, w każdym wieku. Anna Pałubicka wie, co chce przekazać i potrafi to robić - podczas mojej wizyty obserwowałam kolejne klientki, których sceptycyzm (np. wobec odważnego połączenia kolorów) przemieniał się w zachwyt. Każdy wychodzi z uśmiechem, bo w tej biżuterii naprawdę go zamknięto. Dlatego zamiast decydować się na najmniejszą bransoletkę z oferty 10 DecoArt albo (o zgrozo!) plastikowy pierścionek z sieciówki, zajrzyjcie na stronę (lub na Wrocławską) i kupcie coś, co poprawi Wam humor - nie tylko w dniu zakupów. W cenie jest spora dawka optymizmu i to zaraźliwego - pisząc ten wpis jakoś wyjątkowo mocno się uśmiecham...
Zapraszam na stronę 10 Deco Art oraz na Facebookowy profil. Dziękuję pani Ani za poświęcony czas, dzięki czemu wpis mógł powstać a ciekawych biżuteryjnych nowości kieruję na ulicę Wrocławską 12 w Poznaniu.

11 stycznia 2012

Teresa Helbig

Z Ukrainy, o której pisałam ostatnio, przenieśmy się w inny zakątek Europy. W Hiszpanii mieszka i tworzy Teresa Helbig, która swoją pierwszą kolekcję sukni wieczorowych zaprezentowała ponad 10 lat temu a obecnie opanowała (chyba) do perfekcji pret-a-porter. Nie zatraciła przy tym zamiłowania do dobrego krawiectwa i eksperymentów z materiałami.
W jej kolekcjach urzeka mnie spójność - zarówno między poszczególnymi sylwetkami, subtelnie przechodzącymi przez różne rodzaje tkanin i kolorów, jak i między sezonami. Kobiecość, która niektórym może wydać się zbyt banalna, dla mnie jest idealnie wysmakowana, dzięki czemu nie jest ani zbyt sztywna, ani zbyt banalna. W każdej z kolekcji znajduję coś dla siebie - jesienno-zimowa (2010-2011) stanęła pod znakiem bieli i czerni, letnia (2011) to karmelowe skóry, w trwającym właśnie sezonie podziwiam połączenie różnorodnych materiałów. Przyszłą wiosną pojawi się trochę dziewczęcych akcentów - kolory przypominające słodkie cukierki, koronki i kokardki. Gdybym miała postawić tylko na jedną sylwetkę, wybrałabym długą, zwiewną suknię z zaznaczoną talią - zakochałam się w pomyśle biżuteryjnej ozdoby tak bardzo, że mogłabym pokonać strach przed owadami...
Wszystkie fotografie pochodzą bezpośrednio od projektantki. Zapraszam na oficjalną stronę  (świetny filmik!) oraz na Facebookowy profil.

7 stycznia 2012

Biskup Handbags

Kasia Biskup do niedawna zajmowała się głównie ubraniami, chociaż w jej portfolio można było znaleźć między innymi ciekawe nakrycia głowy. Byłam bardzo ciekawa dalszego rozwoju artystycznego projektantki a ta... całkowicie mnie zaskoczyła. Podbój rynku zaczęła od serii torebek (wiosna 2012), które najprawdopodobniej przyprawią niejedną kobietę o szybsze bicie serca!
Potrzeba tworzenia pięknych i oryginalnych toreb wynikła z obserwacji tego, co przewidywalne i banalne. Biskup Handbags to alternatywa, dla tych, którzy, tak jak projektantka, czują się znudzeni znanymi kształtami i pomysłami. Najnowsza kolekcja to połączenie trzech czynników, które razem tworzą ciekawą całość. Naturalne skóry, proste, geometryczne formy oraz najbardziej ponadczasowe kolory, czyli biel i czerń, to doskonałe wyważenie między nowoczesnością a klasyką. Jak mówi projektantka, tworzenie akcesoriów jest dla niej dużo bardziej osobiste, dzięki większej swobodzie, mniejszej ilości ograniczeń wynikających z budowy ludzkiego ciała. Biżuteria czy dodatki mogą podkreślić osobowość i nadać charakteru najprostszym stylizacjom, dlatego warto zadbać o to, by były naprawdę ciekawe. 
Polecam zajrzeć na stronę internetową, gdzie dostępne egzemplarze opisane (i sfotografowane) są w najdrobniejszych szczegółach. Lepiej się pośpieszyć, bo torebki dostępne są jedynie w limitowanych seriach (w butiku internetowym Salt&Pepper) - niedawno do sprzedaży weszła mini kolekcja pełna soczystych kolorów. A dla tych, którzy mają jeszcze inne pomysły, dobra wiadomość. Istnieje możliwość stworzenia torebki marzeń, na indywidualne zamówienie.
Wszystkie zdjęcia oraz informacje pochodzą bezpośrednio od projektantki - Katarzyny Biskup. Zapraszam na jej stronę internetową oraz na fanpage Biskup Handbags.

4 stycznia 2012

BIEL fashion product

Pogoda zaczyna wszystkim doskwierać - i to nie z powodu siarczystych mrozów, ale smutnej, jesiennej aury i ilości deszczu. Spacer w białym puchu jest dużo przyjemniejszy niż ten podczas ulewy, bo osłanianie się parasolką (nawet najładniejszą) bywa kłopotliwe. Do tej pory płaszcze przeciwdeszczowe kojarzyły mi się z czymś... no cóż, po prostu brzydkim i nudnym. Jak zwykle okazało się, że wcale nie musi tak być. Tym razem z pomocą przychodzi BIEL Fashion Product, czyli unikatowy płaszcz przeciwdeszczowy.
Zamiast bezkształtnego worka w kolorze, w którym nikomu nie jest do twarzy - skromny biały płaszcz z ogromnym kapturem, podkreślający (a nie przekreślający) kobiecą figurę. Wykonany z membrany wysokoprzepuszczalnej (przyznaję, że przed napisaniem tekstu nie wiedziałam, że coś takiego istnieje), która ma nam pomóc na dwa sposoby: zatrzymać deszcz i przepuścić powietrze, żeby komfort noszenia był jak największy. Nie można pominąć chyba najistotniejszego, czyli możliwości wykonania indywidualnej grafiki - materiał ozdabiamy według własnego uznania, upewniając się, że nikt nie będzie miał takiego samego egzemplarza. Farbowanie, rysunki, nadruki i naklejki... wszystkie te ozdoby wchodzą w grę. Zwolenniczki minimalizmu mogą zostawić go w spokoju albo przekonać się do wzorów i pokazać swoją kreatywność!
Za BIEL Fashion odpowiada Justyna Półtorak, absolwentka SAPU. Zaczynała od ubierania lalek, potem zdecydowała się na szlifowanie swoich umiejętności we wspomnianej krakowskiej szkole oraz  podczas licznych kursów (między innymi Warsztaty Projektowania i Szycia Glamour, gdzie zdobyła nagrodę za najlepszy projekt). Chociaż nigdy nie była w pełni zadowolona z tego, co tworzy, zdecydowała się na pokazanie światu jednego ze swoich projektów - BIEL Fashion Product. Chciałabym widzieć płaszcze jej autorstwa na ulicach - o ile łatwiej byłoby wtedy znieść deszcz!
Wszystkie zdjęcia oraz informacje pochodzą ze strony BIEL Fashion Product.  Zamówienia składa się poprzez e-mail (na stronie). Autorem powyższych fotografii jest Paweł Jaskółka.