Doszłam ostatnio do wniosku, że nie ma nic przyjemniejszego, niż obserwowanie, jak ktoś się rozwija. Czasem jesteśmy świadkami czyichś pierwszych kroków, kiedy indziej widzimy już dojrzałe projekty, podglądając początki możemy się tylko uśmiechnąć. Odczułam to, kiedy obejrzałam kolekcje
Magdy Floryszczyk -
debiut w 2012 i propozycje na
minioną jesień. Pojawiały się w nich pewne elementy, które można było określić jako charakterystyczne dla projektantki, pierwsze propozycje wydały mi się niezłe, drugie - całkiem dobre. A potem spojrzałam na najnowszą kolekcję i nie mogłam oderwać od niej wzroku.
Marce przyświeca hasło
less is more, ale mam wrażenie, ze dopiero od
najnowszej kolekcji wygląda to jak prawdziwa idea, a nie tylko
wytłumaczenie ewentualnych braków i niedociągnięć. To "less" zostało
potraktowane dosłownie - całość bazuje właściwie na
trzech kolorach (bieli, szarości i beżu), a formy nie są przesadnie skomplikowane i tylko bardzo luźno nawiązują do wcześniejszych, trochę
geometrycznych rozwiązań. Na pierwszy plan wysuwają się jakość i
dopracowane detale. Tkaniny również nas nie zawiodą - spotkamy tu bawełnę, jedwab, skórę naturalną. Jeśli ktoś nie wierzy zdjęciom z lookbooka (przy
okazji - świetna robota!), może podejrzeć
ubrania w ruchu, podczas finału tegorocznej Złotej Nitki. Projektantka mówi, że efekty jej pracy mają być funkcjonalne. Myślę, że takie właśnie są, biorąc pod uwagę ich wykonanie i formę, ale i ewentualne wkomponowanie do własnej garderoby. Z jednej strony niektóre rozwiązania wydają mi się luźną interpretacją trendów (np. skórzany pas, przypominający nieco bardziej "miejską" wariację na temat baskinki), z drugiej - są trochę sterylne, nieskażone jakimikolwiek tendencjami. Łączą w sobie różne rozwiązania. Inspiracja do stworzenia kolekcji - LABO, to myśl o chemicznym laboratorium, gdzie odmierza się proporcje i czuwa nad każdym składnikiem. Oczywiście LABO to i biel roboczych fartuchów - skromna, surowa. Stąd też precyzja, porządek w każdym fragmencie ubrań Magdy.
Wracając do mojej pierwszej myśli - mam wrażenie, że do tej pory Magda Floryszczyk szukała swojej drogi, eksperymentowała, ale była to raczej zabawa. Na pewnym etapie jest to nawet wskazane, ale... teraz wzięła się za projektowanie na poważnie. Magda jest dopiero na drugim roku studiów MSKPU, więc ma jeszcze trochę czasu na oszlifowanie swojego talentu. Zaryzykuję i napiszę to, co chodzi mi po głowie, odkąd poznałam jej prace - już teraz czuję, że z jej strony zobaczymy wiele ciekawych projektów!
Wszystkie zdjęcia - Daniel Jaroszek, modelka - Adrianna Kochańska, makijaż - Anita Zaboroś; Studio Deszcz. Zapraszam na stronę oraz fanpage Magdy Floryszczyk.