Moje zainteresowanie modą i rzeczami wyjątkowymi, wykonanymi przez polskich twórców, zaczęło się chyba od biżuterii. Pamiętam pierwsze zakupy w Wylęgarni i w galerii Decobazaar, niektóre z nich noszę do dziś. Nie wiem, dlaczego ostatnio poświęciłam jej tak mało uwagi i szybko to nadrabiam - Kamila Wasilewska i to, co tworzy, wynagrodzi deficyt biżuteryjnych wpisów. Jej prace można było oglądać na paryskiej wystawie C-Kult i w Warszawie (organizowana przez Elle Decoration).
Ciężko zdefiniować biżuterię Kamili jednym słowem, ale gdybym musiała to zrobić, postawiłabym na "eksperyment". Chociaż najczęściej korzysta ze srebra, nieustannie poszukuje nowych rozwiązań, które bywają zaskakujące. Projektantka kieruje się bardzo prostą (i bardzo mądrą) zasadą, mówi - "Nie ma ograniczenia, jeżeli chodzi o materiały czy rodzaj wykonania. Biżuterię można zrobić ze wszystkiego, warunek jest jeden ‐ musi dobrze wyglądać i mieć sens". To, co wychodzi z pracowni Kamili, na pewno się do takich wytworów zalicza. Seria "Forget me not" to miniaturowe tablice korkowe, gotowe na inwencję właścicielki (przenośny moodboard? przypomnienie o spotkaniu? lista zakupów?), mrugnięcie okiem do wszystkich zapominalskich miłośniczek modnych akcesoriów. Dla tych kobiet, które pamiętają, ale szybko się nudzą, doskonała zabawka - "Moving stones" to mini-kolekcja pierścionków, w której zawarto ruchome elementy, pojawiające się i znikające w srebrnej konstrukcji. Jest też "Miastomania", betonowa (!) kolekcja rzeźb biżuteryjnych, inspirowanych miastem i jego "ciemną" stroną, komunistyczną architekturą, zaniedbanymi, szarymi uliczkami i brudnymi chodnikami.
Biżuteria Kamili to małe, ale fascynujące dzieła sztuki. Ponadczasowa i oryginalna, nie skupia się na ulotnych trendach, jest raczej formą artystycznego wyrazu. To doskonały wybór dla tych kobiet, które mają zdecydowany styl i są świadome tego, co kupują i co chcą swoim ubiorem zakomunikować. Taki dodatek potrafi podkreślić osobowość i zaintrygować każdego, kto zwraca uwagę na piękne przedmioty. To w końcu inwestycja w coś, co nie posiada terminu ważności i może być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Razem z dobrym gustem.
Śliczności! a co do mojego jeża, to tak można trzymać je w domu, są zwierzętami terrarystycznymi, dzięki za podsunięcie pomysłu na notkę z kokiem :)
OdpowiedzUsuńOstatni pierścionek jest cudowny!!!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najbardziej podoba mi się ostatni :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Uwielbiam Cię czytać, zawsze odkrywasz przede mną coś nowego. Jesteś takim przewodnikiem po modzie polskiej.
OdpowiedzUsuńA taką biżuterię najchętniej chyba noszą Ci alternatywni ;)
Te pierścionki są fantastyczne! Bardzo nowoczesne!
OdpowiedzUsuń@Isabeldrafts: Czekam na wpis! ;)
OdpowiedzUsuń@Adrianna: Też mi się podoba - to właśnie ten z możliwością "zabawy" ;) Takie błyszczące srebro wygląda rewelacyjnie.
@Simply A Lifestyle: To już mamy trzech fanów ostatniego! ;)
@Knitted Republic: Bardzo mi miło :) Staram się wyszukiwać różne polskie perełki, te mniej i bardziej znane!
@Anonimowy: Nowoczesne, ale chyba nie ma problemów z ich noszeniem - lubię takie rozwiązania!
Ostatni wydaje mi się najprostszy, co nie znaczy, że nudny. Osobiście wybieram te z drugiego zdjęcia:)
OdpowiedzUsuń@Jag: Ostatni chyba jest najłatwiejszy w noszeniu, ale równie piękny. Mnie fascynują te tablice korkowe... :)
OdpowiedzUsuńc u d o w n e!
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zauważyłam komentarze:)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za miłe słowa i oczywiście zapraszam an FP
Pozdrawiam serdecznie
Kamila:)