27 listopada 2013

Aleksandra Kucharczyk FW 2013

Kilka dni temu oczarowała mnie fotografia, na której ognistowłosa modelka w golfie opiera się o ścianę. W jej spojrzeniu jest jednocześnie coś wyzywającego i delikatnego. Łączy przeciwieństwa. Nie mogłam oderwać wzroku od zdjęcia, bo nasuwały się kolejne i kolejne skojarzenia. Nie tylko o samej modelce, ale także kolekcji, bo fotografia pochodzi z najnowszej, jesienno-zimowej kampanii Aleksandry Kucharczyk.
Mam wrażenie, że kolekcje Oli, tak jak uroda modelki, opierają się o dwie skrajności. Z jednej strony projektantka pokazuje kobiece, rozkloszowane spódnice i zwiewne sukienki (kolekcje wiosenno-letnie), ale zimą przechodzi do czerni, szarości i luźnych, "owijaczowych" form. Najpierw pomyślałam, że to błąd, bo w końcu marka powinna wyróżniać się określonym stylem. Ale powinna też uwzględniać to, co dzieje się na rynku. A w końcu jesień to królestwo zgaszonych kolorów, w których chowamy się aż do pierwszych słonecznych chwil. Im dłużej przyglądam się tym ubraniom, tym bardziej upewniam się w tym, że odpowiadają naszym "zimowym potrzebom" - ciepłe, wygodne, łatwe w noszeniu. I chociaż nie jestem w stanie zaakceptować dresowego kompletu (czy tylko ja mam ochotę na odpoczynek od wszystkich dresopodobnych form?), to prawdziwe umiejętności projektantki widoczne są w świetnie uszytych płaszczach i kurtkach. Niby luźne, ale świetnie dopasowane, niby szerokie, ale nie burzą proporcji. Ale w kolekcjach Oli najbardziej zastanawia mnie coś zupełnie innego. Chociaż jestem zwolenniczką praktycznego podejścia do mody, to mam wrażenie, że wszystkie projekty łączy klamra... uczuć. Bo jest w tych ubraniach jest jakaś tęsknota, coś, czego nie da się dotknąć. I chyba właśnie w tym tkwi siła jej marki.
Wszystkie zdjęcia - Ida Strzelczyk, modelka - Alex/United4Models, makijaż, fryzury i stylizacja - Małgorzata Ejmocka. Zapraszam na fanpage i stronę projektantki.

25 listopada 2013

Diana Jankiewicz FW 2013

Niedawno zastanawiałam się nad tym, co przyciąga mnie do danej kolekcji. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przybyło tyle marek, że nie jestem w stanie przyjrzeć się chociaż połowie z nich. Nie da się ukryć, że wiele nie warte jest oglądania - to po prostu kopie innych pomysłów. Ale w natłoku odtwórczości na szczęście znajduję kolekcje, które od pierwszego spojrzenia mnie zachwycają. I tak właśnie było z najnowszymi projektami Diany Jankiewicz.
W oczy od razu rzucają się klasyczne kroje, świetne materiały (głównie jedwab i wełna), mocne kolory. Do głowy przychodzi mi luksus we włoskim stylu - niby dojrzały i wyrafinowany, ale i przekorny. Bo ani limonkowy, ani różowy nie kojarzą się jednoznacznie z klasyką. To miła odskocznia od otaczającej nas szaro-burości. W kolekcji numerem jeden są z pewnością grube płaszcze. Zachwycają ich wysokie kołnierze, a ponure, jesienne dni, które ostatnio nie chcą nas opuścić, wydają się trochę mniej straszne, kiedy myślę o otuleniu się tym wełnianym cudem. W kolekcji pojawiło się też kilka klasyków - prosta sukienka, spódnica, koszule. Wszystko dopracowane w każdym szczególe (czy widzicie te piękne plisy, które zastąpiły zwykły kołnierzyk?) i (wybaczcie truizm), naprawdę ponadczasowe. Dodatkowy plus za świetnie dobrane dodatki. Mam słabość do skórzanych rękawiczek i cieszy mnie, że ktoś w końcu wykorzystał je w stylizacji! Jestem bardzo ciekawa, w którą stronę będzie rozwijać się marka, ale myślę, że doczeka się wielu stałych klientek. Wierzę, że moda na dobrą jakość i elegancję jeszcze do nas wróci... bo właśnie tak ubrane kobiety chciałabym spotykać na ulicach polskich miast.
Wszystkie zdjęcia - Turczyńska, modelka - Kinga Trojan/D'VISION, włosy i makijaż - Polka Dzwigala, buty - Aga Prus Handmade Shoes. Ubrania można obecnie zobaczyć i kupić w BLIND Concept Store w Warszawie. Zapraszam na fanpage projektantki.

21 listopada 2013

Belle - Sillage

Belle to marka, która na pojawiła się tutaj już trzy razy, ale jestem pewna, że będzie stałym gościem do ostatnich dni bloga. Mam słabość do takich miękkich form, które niczego nie udają - po prostu są. Otulają ciało wtedy, kiedy tego potrzebujemy, ratują, gdy nie mamy w co się ubrać. Jesienno-zimowe propozycje Belle - Sillage - to jednak krok naprzód.
Mam wrażenie, że z sezonu na sezon Magda Nowosadzka, projektantka Belle, pewniej czuje się w tym, co robi. Pierwsze ubrania (jeszcze nie kolekcja,a raczej zbiór tunik oraz sukienek) była bardzo skromna, zarówno pod względem formy, jak i kolorów. Potem pojawiły się paski i kropki. Tym razem wzór został wprowadzony do kolekcji za sprawą faktury. Obok miękkich dzianin rozgościły się zachęcające, ciepłe wełny. Patrząc na zdjęcia z najnowszego lookbooka, zastanawiam się, kiedy Magda pójdzie nie o krok,a dwa dalej i zdecyduje się na współpracę z innym projektantem - kapelusze albo biżuteria stworzone specjalnie do kolekcji, byłyby ciekawym uzupełnieniem całości. Ale i bez tego uważam Belle za godną polecenia markę. To ubrania, przy których nauczymy się kupowania polskiej mody. 
Zdjęcia - Oll Bydlovska, modelka - Alicja/Mango, biżuteria - Kasnalka. Zapraszam na fanpage i stronę Belle.

17 listopada 2013

Woolover FW 2013

Czy ubrania mówią? Gdyby ktoś zadał w towarzystwie takie pytanie, spotkałby się raczej z zażenowanym spojrzeniem współrozmówców, niż z ich zrozumieniem. Ale czy można odmówić swetrom Robotów Ręcznych tego, że nawiązują z nami dialog? Nie ma mowy. Grube sploty, miękkie wełny, piękne zdjęcia... sama nie wiem, co w największym stopniu wpływa na to, że te rzeczy opowiadają historie.
Październikowy weekend w domku za miastem, ostatnie słoneczne popołudnia i mroźne poranki. Długie spacery z psem, wieczory przed kominkiem, z książką w dłoni i kotem na kolanach. Na stole w kuchni czekają dwa kubki gorącej czekolady, a przez ulubiony fotel przerzucono gruby koc... Czy to właśnie nie to, co próbuje opowiedzieć nam najnowsza kolekcja RR? Woolover to także opowieść o miłości. O tym, jak ukochana osoba poprawia nam przed wyjściem szal, a kiedy nie ma nas w domu, podkrada ulubiony sweter. Ale uczucie łączy też piękne wełny, mieszają się ich rodzaje, kolory, faktury. Obok charakterystycznych dla stylu RR warkoczy, pojawiają się też nowe połączenia. Jak w pięknej sukience przed kolano w kilku kolorach (odcienie beżu i kremu) i fakturach. I w końcu to miłość Marty Iwaniny-Kochańskiej do tego, co robi i do osób, które jej w tym pomagają (czyli przemiłych pań, które specjalnie dla nas przez tyle dni dziergają piękne swetry). To chyba dlatego od ubrań i akcesoriów RR - dosłownie i w przenośni - bije takie ciepło. I kto by się spodziewał, że zdjęcia do kampanii powstały w jeden z najcieplejszych dni roku...?
Wszystkie zdjęcia - Katarzyna Stach, mod. - Ewa/Avant Models, Szymon/AMQ, makijaż i włosy - Anna Zieja, pomysł i stylizacja - Ewelina Gordziejuk, Marta Iwanina-Kochańska. Zapraszam na stronę i fanpage Robotów Ręcznych.

13 listopada 2013

Bluza z dudkiem

Być może jestem jedyną osobą na świecie, która może to napisać, ale... nie lubię bluz. Zawsze wydawało mi się, że nie pasują do mojego stylu, i są "zbyt"... zbyt sportowe, zbyt luźne, zbyt dosłowne (kolejny wulgarny napis?), zbyt banalne. Aż nagle trafiam na... bluzę z dudkiem. I jestem oczarowana!
Dudek, czyli niezwykle sympatyczny i urokliwy ptak, stał się głównym bohaterem serii bluz. Obok niego pojawił się też ryś, ale do haftowanych (!) zwierzątek, zaprojektowanych przez Katarzynę Dolecińską, ma dołączyć jeszcze kilka innych leśnych stworzeń. Może dzik albo wiewiórka? Tego, kto pojawi się na kolejnych bluzach, Małgorzata Salamon nie chce zdradzać. Jestem miło zaskoczona tym, jak zręcznie udało jej się ograć ten wyjątkowo trudny, szaro-bluzowy temat. Ale niech nikt nie da się zwieść pozorom - bluzy to tylko jedna część tego, co robi Małgorzata. Pracuje również nad regularnymi kolekcjami (druga i jednocześnie najnowsza kolekcja to "Luksusowe"). Zręcznie łączy bogactwo wzorów (kwiatowy żakard) ze sportowym stylem i przypominającymi folkowe motywy wstawkami. Inspiracja? PRL. Część materiałów projektantka dostała od swojej babci, uzupełniła je o te bardziej nowoczesne tak, żeby całość nie była zbyt dosłowna. Chociaż nie jestem przekonana do wszystkich rozwiązań, myślę, że to ciekawy kierunek rozwoju. Ale moim faworytem i tak pozostaje dudek.
Zdjęcia lookbookowe - Mirela Baciak. Zapraszam na stronę i fanpage Małgorzaty Salamon.

7 listopada 2013

Lady Ego

Cieszy mnie, że powoli przekonujemy się do zakupów u projektantów. Powodów jest z pewnością wiele, ale trzeba przyznać, że to projektanci w końcu zaczynają rozumieć potrzebę dialogu, kontaktu z klientem i tego, jak ważne jest w tym wypadku osobiste zaangażowanie, indywidualne podejście do zamówienia. Zamiast narzekać (że ciężko do takiego klienta dotrzeć, targów mało i w ogóle jest źle), lepiej działać. Tak też zrobiły cztery zdolne kobiet - Julia Kwaszkiewicz, Aleksandra Kucharczyk, Aleksandra Markowska oraz Monika Misiak i... otworzyły w Warszawie wspólny butik - Lady Ego.
Niedawno przeczytałam gdzieś, że Polki dopiero na nowo uczą się kupowania luksusowych rzeczy, zwracania uwagi na tkaniny, jakość wykonania. Najłatwiej przychodzi im wybieranie czegoś na większe okazje - ślub, wesele, rodzinną uroczystość. A na takie przyjemności zwykle kupuje się sukienki, których w butiku jest naprawdę sporo. Projektantki stawiają raczej na klasyczne wydanie kobiecości, ale wśród ich propozycji znajdziemy nie tylko kreację na galę i wielkie wyjście. Najważniejsze wydaje mi się to, że zupełnie przy okazji stworzono kolejną platformę... edukacyjną. Bo wierzę, że zaglądają tam nie tylko osoby, które chcą kupić konkretną rzecz od jednej z projektantek, ale także przypadkowe, skuszone ładną wystawą albo wiadomością od koleżanki. Mam nadzieję, że właśnie w ten sposób wyrobią w sobie nawyk kierowania swoich kroków ku projektantom, za każdym razem, kiedy będą chciały znaleźć w swojej szafie nową rzecz. Czy to nie piękna wizja? Sama takim miejscom mówię ogromne tak i liczę na to, że inicjatyw tego typu będzie przybywać. I cenię dziewczyny za otwartość na nowe pomysły i wszystkie uwagi. A Lady Ego można odwiedzać od poniedziałku do soboty na ul. Nowolipki 21 w Warszawie. Mam nadzieję, że zajrzę tam przy mojej następnej wizyty w stolicy.
Zdjęcia z sesji - fot. Marta Macha, styl - Robert Łosyk, makijaż i fryzury - Marta Socha, modelka - Monika/Submarine, zdjęcie wnętrza - Agnieszka Wanat. Zapraszam na fanpage butiku.

4 listopada 2013

Inspiracje...róż

W tym sezonie niespodziewanie róż awansował do pierwszej ligi. Jeszcze niedawno wszyscy traktowali go trochę niepoważnie i wytykali mu infantylność, a teraz największe fanki mody (stylizacji?) noszą płaszcze w kolorze gumy do żucia. Ale dobrze wygląda nie tylko na okryciach, sprawdza się też na swetrach, spódnicach, spodniach, a nawet butach i dodatkach. Spisuje się w różnych sytuacjach - dobrze mu w pudrowym, nieco przygaszonym odcieniu, ale odnajdzie się też jako ostra fuksja albo nasycony amarant. Ma jeszcze jedną zaletę. Poprawia humor i dodaje energii - nie tylko ja tak uważam, bo Ania stworzyła ostatnio świetny, energetyzujący zestaw właśnie w tym kolorze i... od samego patrzenia zaczynam się uśmiechać. Idealny kolor na rozpoczęcie tygodnia!