Jakiś czas temu
Jaga podesłała mi kilka zagranicznych tekstów o blogowaniu. A dokładniej - o błędach popełnianych przez blogerów. Okazało się, że na sumieniu mam ich całkiem sporo, od mało znaczących grzeszków, o których nie trzeba nawet wspominać, do większych przewinień, które, wydawałoby się, są tak oczywiste, że wszyscy o nich pamiętamy. Może i tak, ale dopóki nikt nie wytknie ich palcem, nadal je popełniamy. Kilka dni później
Małgosia napisała dwa teksty (
I,
II) o kupowaniu ubrań. A raczej o tym, dlaczego chcemy (lub i nie) to robić. Pomyślałam o projektantach, na których zdarza mi się słyszeć skargi (przyznaję się, że czasem sama narzekam... ale obiecuję, jeszcze częściej chwalę!), a którzy czasem tu zaglądają. Poniżej moje dziesięć całkowicie subiektywnych uwag, które wynikają z własnych upodobań, doświadczeń i przemyśleń. Nie są to wielkie odkrycia, raczej naprawdę podstawowe i oczywiste stwierdzenia, o których bardzo łatwo zapomnieć w natłoku obowiązków. A ja chcę o nich przypominać. Mam nadzieję, że ci, którzy projektują - skorzystają z tego zbioru, a potencjalni klienci dopiszą kilka słów od siebie. Czekam na Wasze przemyślenia! Poniżej subiektywna dziesiątka, w kolejności naprawdę przypadkowej.
1. Myśl całościowo.
Bycie projektantem to nie tylko rysowanie pięknych szkiców i szycie ubrań, to cała seria dodatkowych, czasochłonnych działań. Nie ma sukcesu bez ciężkiej pracy! Jeśli ktoś nie radzi sobie z nadmiarem obowiązków - czas pomyśleć o ich podziale (uwaga dla kupujących: jeśli wymagacie ekspresowej obsługi to pamiętajcie, projektant jest tylko człowiekiem, a każda kolejna osoba w jego ekipie, to wzrost ceny produktu - zyskami trzeba się dzielić). O czym warto pamiętać? Na przykład o tym, że klienci mają nadzieję, że ktoś odpowie na ich pytanie odnośnie do produktu i szybko go wyśle, a redakcja magazynu chciałaby dostać e-mail ze zdjęciami dziś, a nie trzy dni po terminie.
2. Stwórz markę.
Po
pierwsze - warto ją mieć, bo nie ma nic gorszego, niż nijaka marka. Dla
mnie świetnym przykładem zbudowania wokół siebie pewnej magicznej otoczki, są
Roboty Ręczne. Nawet, jeśli ktoś obudziłby mnie w środku nocy, umiałabym
wymienić skojarzenia - Myszon, miękkie swetry, domowa
atmosfera, miłość. Według mnie, z każdego działania
marki powinno dać się wyciągnąć jakiś wniosek, który zbuduje spójną
całość. Metka to nie tylko kawałek materiału - kiedy coś sobą
przekazuje, głębiej zapada w pamięć. Pokazywanie swoich ubrań na czerwonym dywanie jest dobre wtedy, kiedy nasze ubrania są do tych "gwiazd" kierowane. Wyobrażacie sobie
tuniki belle w teledysku Dody? Brzmi zabawnie, ale takie rzeczy naprawdę się zdarzają...
3. Dbaj o wizerunek.
Kiedy już go stworzymy - warto o wizerunek zadbać. I o swój (nie kłamiemy, że wyślemy zdjęcia dziś, jeśli wiemy, że zrobimy to dopiero za tydzień) i marki (rozpadające się szwy i opóźniająca się wysyłka zniechęci nawet największego fana). Można być własnym specem od PR i myślę, że w wielu przypadkach jest to nawet wskazane. Dlatego proszę, jeśli decydujecie się przekazać komuś ten (tak istotny!) fragment waszej działalności, dobrze się zastanówcie. Wbrew pozorom, zdarzają się przypadki tzw. "specjalistów", które mają problemy z tworzeniem zrozumiałych zdań w języku polskim i najzwyklejszą uprzejmością. Chamstwu i braku profesjonalizmu mówimy nie! Wystarczy dobra organizacja (zacząć można od drobnych kroków, jak uporządkowania listy odbiorców informacji prasowych o nowych kolekcjach) i trochę zdrowego rozsądku.
4. Szanuj innych.
Dla mnie to podstawa i chyba pierwsze przykazanie odnośnie każdego zawodu. Szacunek - do klientów, do mediów, do blogerów, do innych projektantów. Ale i do tych, którzy atakują, pisząc niemiłe komentarze. I do własnej, ciężkiej pracy. Mam wrażenie, że właśnie o tym najczęściej się zapomina. Dla mnie brak szacunku jest czymś niewybaczalnym i choćbym płakała z miłości do ubrań - na pewno nie zrobię zakupów u kogoś, kto mnie tak potraktował. Może to konsumencka wygoda, wynikająca z ogromnego wyboru, ale myślę, że wynika to raczej z tego, jak sama staram się podchodzić do wszystkich, których spotykam.
5. Zaprzyjaźnij się z blogerami.
Nikt nie zaprzeczy, że blogerów warto sobie zjednać. Niektórzy zapraszają ich na wydarzenia, inni wysyłają prezenty. Według mnie podstawą każdej relacji powinien być wspomniany wcześniej szacunek. Nieważne, czy chodzi o zaproszenie kogoś do sesji zdjęciowej, czy wysłanie informacji prasowych i zdjęć. Nie warto się też bać - blogerzy to normalni ludzie! Kiedyś, znajoma projektantka powiedziała mi, że chciała wysłać e-mail do
Harel, ale... bała się jej reakcji. Rozwiewam Wasze wątpliwości - to jedna z najmilszych osób w polskiej blogosferze związanej z modą i na pewno nie zrobi Wam krzywdy. W najgorszym wypadku naśle na Was
Łatkę. Dlatego w zanadrzu zawsze warto mieć paczkę Pedigree.
6. Czytaj i odpowiadaj.
Po pierwsze - trzeba monitorować miejsca, w których jesteśmy. Prowadzenie konta na Facebooku, obsługa skrzynki pocztowej, strony internetowej... bez różnicy, czy tych form jest kilka, czy kilkanaście - zwracamy uwagę na wszystkie. Według mnie, odpowiadanie na wiadomości i pytania, to jeden z elementów okazywania potencjalnym klientom szacunku (mówiłam, że jest istotny!). Podanie dokładnych wymiarów, przesłanie linka do sklepu internetowego, wypisanie nadchodzących targów - to wszystko zajmuje tylko kilka minut, a może przynieść same korzyści. Warto pamiętać, że tylko naprawdę zadowolony klient poleci markę innym znajomym. Sama kilkukrotnie próbowałam zrobić u kogoś zakupy, ale po wymianie paru wiadomości, projektant nagle znikał. Nie kupiłam wymarzonej rzeczy, nie ukrywam też - byłam rozczarowana. Kiedy nawiązuję z kimś kontakt i widzę zaangażowanie drugiej strony, łatwiej o takiej marce napisać... i zrobić tam zakupy.
7. Nie obrażaj się.
Fochy, obrażanie i zadzieranie nosa - czy jest tu ktoś, kto to lubi? Drodzy projektanci, wystawiacie swoją pracę na pokaz - musicie być gotowi na to, że spotka się ona nie tylko z zachwytami, ale i krytyką. Dobrze taką krytykę przyjąć i przeanalizować! Obrażanie, poniżanie i potyczki słowne (publiczne! na Facebooku! brr!) odpadają. Z każdej kłótni i każdej uwagi można coś wynieść. Na krytykanctwo można przymknąć oko, ale z krytyki - wyciągać wnioski.
8. Rozpieszczaj klientów.
Może brzmi to banalnie, ale klienci lubią być rozpieszczani. Sama się do tego przyznaję i nie widzę w tym nic złego. Nie trzeba do każdego zamówienia dołączać bukietu kwiatów i czekoladek, a po pokazach rozdawać gigantyczne paczki prezentów. Za to każdy lubi dostać ładnie i schludnie zapakowane zamówienie. Wymarzona rzecz cieszy jeszcze bardziej, kiedy dołącza się do niej małą karteczkę, przewiąże wstążeczkę, włoży w ozdobny kartonik. Jeśli ktoś robił zakupy w
Mostrami, wie, o czym mówię. Oczywiście nie chodzi tu o wielkie, kosztowne rozwiązania, ale o drobne gesty, które naprawdę powodują uśmiech.
9. Przygotuj się.
Najlepiej na najgorsze. Chyba zawsze warto być przygotowanym na każdą sytuację - nawet najbardziej kryzysową. Zacznijmy jednak od podstaw - w moim świecie marzeń, każdy projektant, który wchodzi w nowy sezon, posiada przygotowane materiały prasowe - zdjęcia, informacje o kolekcji, dane do kontaktu. Wszystko zebrane w całość i - ach, kraino marzeń - dostępne na stronie albo chociaż czekające bezpiecznie na dysku... Trzy minuty po otrzymaniu wiadomości z zapytaniem o najnowszą kolekcję, wysyłacie odpowiedź. A plan B w razie ewentualnej katastrofy... zawsze się przyda.
10. Bądź otwarty.
Na współpracę, na nowe doświadczenia, na wyzwania. Na to, żeby jechać na tydzień mody do Tanzanii, jak
Mozcau. Żeby odwiedzić berlińskie Bread&Butter, jak wspominane już
Roboty Ręczne. Na to, by zaprosić do swojej kampanii blogerkę, której nikt nie zna, ale idealnie pasuje do Waszej marki. Na to, by stworzyć limitowaną serię produktów. Na to, żeby zrobić coś niekonwencjonalnego i wybijającego się poza schemat. Zawsze warto próbować!