Biżuteria Ani Ławskiej nie była dla mnie nowością - pamiętam pierwsze dostępne online naszyjniki, zrobione z metalowych nakrętek. Później widziałam też pastelowe, nitkowe kolczyki i geometryczne wisiory. Kiedy wybierałam się do projektantki myślałam, że wiem, czego się spodziewać. Okazało się, że... tak naprawdę biżuterii Ani wcale nie znałam. Na zdjęciach jej projekty prezentują się po prostu dobrze. Na żywo? Świetnie.
Skrupulatnie nawinięte nitki, idealnie pokrojone skórki... w artystycznym chaosie na stole Ani, było dużo miejsca na perfekcję. I to w wyjątkowo kreatywnym wydaniu. Tutaj liczy się każdy detal - na łańcuszek nawleczono odpowiednią liczbę zielono-żółtych nitek, miękkie skórki zgięte są w określony sposób a metalowa płytka nie może mieć ani jednej rysy. Nie ma tutaj przypadkowości, kolory idealnie się uzupełniają, przechodząc przez kilka odcieni szarości, w zależności od wykorzystanego materiału. Nie widać tego na zdjęciach, ale na żywo - wystarczy jedno spojrzenie.
Nakrętki, metalowe konstrukcje i srebrne łańcuszki mogą sprawiać wrażenie surowych i chłodnych, ale biżuteria Ani Ławskiej w ogóle taka nie jest. Projektantka uzupełnia ją o miękkie, kobiece detale. Dlatego obok ostrego trójkąta znajdziemy różowy, dziewczęcy kryształek. Wykorzystane skórki mają pastelowe kolory, a dzięki swojej miękkości lekko okalają szyję, tworząc ciekawą, ozdobną konstrukcję. Metalowo-nakrętkowy stelaż wzbogacony jest o jasne nitki, które mają w sobie coś zabawnego i lekkiego jednocześnie. Wielki, neonowy naszyjnik wydaje się być idealnym dodatkiem do białej, letniej sukienki, wisior z kryształkiem - do prostego topu. Jedyny problem, to decyzja... który model wybrać?
...lubimy trójkąty;) |