Jakiś czas temu przeglądałam zdjęcia projektantów, uczestniczących w targach Misz-Masz i trafiłam na biżuterię, która od razu przyciągnęła mój wzrok. Lekka, słodka, dziewczęca. Ale absolutnie nie kiczowata. Okazało się, że jej autorką jest Kasia Litewka, której piękne ilustracje kojarzyłam, ale nie wiedziałam, że tworzy także tak ciekawe ozdoby. I nazywa je... "artystycznym wyżyciem się". Takie efekty uboczne lubię!
Przyglądam się dokładniej biżuterii - kojarzy mi się też z lizakami w kształcie serduszek i pudrowymi cukierkami. Nic bardziej mylnego! Wykonano ją z tworzywa sztucznego. To miła odmiana w wykorzystaniu tego surowca, który do tej pory przywodził mi na myśl tylko krzykliwą i tandetną biżuterię produkowaną w Chinach... Ciekawe przebarwienia to efekt ręcznego malowania, które towarzyszy delikatnym kolorom i formom. Tych ostatnich jest naprawdę sporo - listki, grzebyczki, kółeczka, kropelki w najróżniejszych kombinacjach i połączeniach barw. Dzięki temu naszyjniki są nie tylko uroczo dziewczęce, ale i... wesołe. W myślach zakładam jeden na szyję i biegnę poskakać po plaży. Albo poleżeć w ogrodowym hamaku. Mam wrażenie, że posiadanie takiej biżuterii to doskonały sposób na to, by codziennie nosić ze sobą kawałek lata.
Wszystkie informacje, zdjęcia - strona projektantki.
Świetne! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, takie wesołe i lekkie!
Usuńfajne te naszyjniki :)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo fajne, prawda?:)
Usuńpierwsze dwa są bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńU mnie faworytem jest drugi, bo jest taki...trawiasto-roślinny. I ze względu na kolor, i kształt ;)
Usuń