W moim czytniku znajduje się wiele blogów - polskich i zagranicznych, nastolatek, mężatek a nawet młodych mam, koleżanek i nieznajomych dziewcząt. Wśród nich jest kilka, które szczególnie podziwiam za cudowną umiejętność właścicielek, jaką jest wynajdywanie ubrań vintage (składanie ich w spójną, ciekawą całość to już zupełnie inna kwestia). Na liście jest między innymi Styledigger i Raspberry and Red. Chociaż lubię vintage, przyznaję, że nie mam ręki do poszukiwań w second-handach i nie przepadam za samym procesem grzebania, szperania i szukania. Idealne rozwiązanie? Miejsce, w którym robi się to za nas. Jakiś czas temu wspominałam o poznańskim Priscilla Vintage Gallery, dzisiaj parę słów o miejscu, które dostępne jest dla wszystkich... bo internetowych sklepów vintage także nie brakuje! A do mojej listy tych dołączył Vintage For Ever.
Kilka tygodni temu miałam przyjemność pomagać przy stylizacji podczas sesji zdjęciowej. Asortyment Vintage For Ever był moim zbawieniem, gdzie indziej znalazłabym tak szybko i bez większych problemów ciekawe, kolorowe i na dodatek wzorzyste ubrania? I chociaż początkowo nie miałam koncepcji na to, co powinna mieć na sobie długonoga Beata, przeglądając kolejne strony... miałam coraz więcej pomysłów. Lubię, kiedy ubrania dostają drugie życie i wyglądają przy tym nowocześnie. A rzeczy z potencjałem jest naprawdę sporo - na mojej liście znajdują się między innymi neonowa sukienka, musztardowy żakiet, pleciona torebka i wykorzystana w sesji koszula. Dodam tylko, że piękna spódnica ze zdjęć, której wzór i materiał przypomina trochę chusty (niczym u D&G) jest już w mojej szafie i ma się całkiem dobrze. Poniżej (i, dla ścisłości, także powyżej) kilka fotografii - więcej znajdziecie na moim koncie Tumblr. Wielkie podziękowania dla VFR za udostępnienie ubrań, pięknej Beaty za godziny w słońcu i Marka - za cierpliwość.
Zdjęcia - Marek Makowski.
super! muszę koniecznie zajrzeć na ich stronę!
OdpowiedzUsuńFajne stylizacje, lubię takie połączenia kolorystyczne, a tej spódnicy po prostu zazdroszczę :)
ooo szczęściara, ta spódnica od razu przykuła moją uwagę, a do vintage też jakoś nie mam szczęścia... więc takie sklepy są zawsze mile widziane:)
OdpowiedzUsuńDokładnie, dużo łatwiej coś znaleźć i to z domowego zakątka ;)
UsuńO masz tumblr, zaraz dodam do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie o second handach, też nie lubię grzebania, nie mam do tego cierpliwości ani ręki, robiłam kilka podejść (kompletnie nieudane, nie znalazłam absolutnie NIC godnego uwagi)- zazdroszczę niektórym dziewczynom niesamowitych znalezisk -perełek za grosze (dosłownie!).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o vintage to Priscilla ma u mnie nr 1, dziewczyny mają super gust i są przesympatyczne:-)
vintageshop.pl , mulholland drive , pawilonvintage , kikivintage, vintage-hunters i inne.. Bardzo się cieszę że coraz więcej takich fajnych miejsc w sieci.
oczywiście stylizacje na plus:-) pozdrawiam!
Też przeglądam inne sklepy vintage, ale zawsze mam też problem z rozmiarówką - szukam rzeczy w rozmiarze 36 a z tym różnie! Na szczęście spódnica była idealna :)
UsuńSuper wyszło!
OdpowiedzUsuńLubię takie podkręcone kolorki...
Vintage nie noszę, sama jestem bardzo vintage,
więc tylko nowe nowiusieńkie;)
Uściski,
Bea
Dzięki Bea! Gdzie tam vintage! Ale do nowego też mam słabość ;)
UsuńPowiem tak: do jakiegoś 15 roku życia uwielbiałam second handy i regularnie zaglądałam do kilku ulubionych. W pewnym momencie jednak gust się zmienił, czas na przeglądanie skrócił a i jakość wzięła górę nad ciuchami vintage. Czasami trochę żałuję, bo przeglądając liczne blogi szafiarskie hasło "vintage" wzbudza samą zazdrość "jak ci się udało to wyszperać?" ;-)! Także jak najbardziej popieram tego typu butiki, które biorą na swoją klatę porządną selekcję!
OdpowiedzUsuńPs. Fajna sesja! To ty masz tumblra ;-)??? No nie wiedziałam, już zaglądam!
Dokładnie - zazdrość, zazdrość, zazdrość! Tumblra mam, ale nie używam zbyt często...tylko przy specjalnych okazjach, jak wyżej ;)
UsuńLubię takie zestawienia kolorystyczne :) A przy okazji przypomniało mi się, że miałam zajrzeć do Priscilli (albo może zrobić sobie nawet jedno popołudnie trasą poznańskich wintydż-szopów?). Upolowałam dziś cudną koralikową torebkę "z drugiej ręki" i nie mogę się napatrzeć (choć póki co torebka nie pasuje do niczego w mojej garderobie...;))
OdpowiedzUsuńO tak, mi się to zdarza bardzo często - kupuję dodatek i muszę do niego dobrać coś innego ;) Z Poznańskich znam jeszcze Portobello i NooNah, ale ostatnio trafiłam też (chyba na Facebooku) na jakiś osiedlowy vintage, który wyglądał całkiem przyjemnie... muszę odszukać,bo nawet nie pamiętam nazwy.
UsuńBardzo lubię sh i sklepy z ciuchami vintage. Najlepsze stacjonarne butiki z wyselekcjonowanymi rzeczami vintage pamiętam z Nowego Jorku, ceny często przekraczały te w "normalnych" sklepach. Do VFE na pewno będę zaglądać, przy okazji zazdroszczę łupów, a zwłaszcza spódnicy:)A tak swoją drogą od jakiegoś czasu planuję otworzyć taki sklep online, na razie prace w toku... Ps. Gratuluję udanej sesji!
OdpowiedzUsuńKiedyś oglądałam nawet program o vintage shopie z NYC. Wzdychałam i wzdychałam! Jak na razie do tej pory moim największym odkryciem było Beyond Retro - co za miejsce! Ale VFE, jak na miejsce online, posiada całkiem ciekawy asortyment. Trzymam w takim razie kciuki za sklep i dziękuję! :)
UsuńBeyond Retro nie znałam... jak to możliwe! Pełen odlot!
Usuń