Chyba nikogo nie zdziwi, że do wpisu zainspirowała mnie natalia siebuła - jej ostatni projekt uświadomił mi, jak dużo dzieje się ostatnio w temacie... bielizny. Nie trzeba jej pokazywać, chociaż czasem grzechem jest ukrywanie tak pięknych rzeczy pod ubraniami. Moje eksperymenty z propozycjami od Rilke, Le Feminin i Justyny Chrabelskiej skończyły się całkowitym zakochaniem w siateczkach, koronkach i drobnych aplikacjach. Po wizycie na HUSHowym stoisku Le Petit Trou, marzy mi się za to czarne body, a od dłuższego czasu wzdycham też do nowych projektów Charlotte Rouge. Chociaż w poniższych zestawach raczej zakrywamy, niż odkrywamy - czy samo poczucie noszenia tak pięknej rzeczy, nie jest po prostu przyjemne?
23 czerwca 2014
14 czerwca 2014
Messo SS 2014
Nie liczę nawet, który raz zaczynam ten wpis. Właściwie to ciągle staję w tym samym miejscu. Po krótkim wstępie o tym, jak lubię być mile zaskakiwana i - oczywiście - kto tym razem sprawił mi taką przyjemność, piszę kilka "wow" i na tym koniec. Bo jak tu mówić o ubraniach, które najzwyczajniej w świecie chciałoby się po prostu... mieć? No właśnie. Dziś na blogu - Messo.
Messo to marka, która wpadła mi w oko już jakiś czas temu, chyba dzięki Eli z bloga Ubrana nie przebrana. Poprzednie kolekcje były poprawne, ale trzeba przyznać, że nie wyróżniały się - ani pomysłem, ani oprawą. Czasem na to, żeby zaiskrzyło trzeba chwilkę poczekać. Messo szybko się uczy, a uczucie pojawiło się jeszcze szybciej. Wiosenno-letnia kolekcja oczarowała mnie bardziej, niż wszystkie swetry w lamy od J.Crew i słodkie akcesoria Kate Spade razem wzięte. Najpierw świetną kampanią, a ostatnio samymi ubraniami. Zdecydowanym faworytem w kolekcji letniej stał się len: niespodziewanie porzucił wszystkie szaro-bure skojarzenia, zaprzyjaźniając się z bielą i czernią. Geometryczny wzorek z lnu przechodzi też na inne elementy - wstawki ze skóry naturalnej ozdobione zostały rzędami wycinanych kwadratów, pojawił się też charakterystyczny, pasiasty motyw w odcieniach zieleni (niestety na poliestrze, na szczęście przemiłym w dotyku). Charakteru dodają też metaliczny połysk i niczym wisienka (a raczej słodki lukier) na torcie - cukierkowy róż. Wszystko w niby prostych, a jednak przyciągających wzrok formach. No i jak leżą! Ręczę, że świetnie wyglądają nie tylko na długonogiej modelce z lookbooka. W końcu pojawiają się na polskim rynku propozycje do klientek, którym zależy na zakupach innych, niż sportowe bluzy i wiskozowe tuniki. Marka to moje najmilsza niespodzianka ostatniego miesiąca i mam nadzieję, że w kolejnych kolekcjach utrzyma poziom, który nadała sobie ostatnimi projektami. A w oczekiwaniu na nowości - mam czas pomarzyć o czarno-białym zestawie i rozkloszowanej spódnicy...
Wszystkie zdjęcia - Agnieszka Kulesza&Łukasz Pik, asystent - Filip Zwierzchowski So Serious, modelka - Natalia/Mango, stylizacje - Paulina Bolko, asystentka stylistki - Karolina Jarocka, włosy - Gor Duryan, makijaż - Magdalena Łach; strona oraz fanpage marki Messo.
9 czerwca 2014
Dominika Naziębły - The Story Goes Back SS 2014
Nie pamiętam kto i kiedy użył sformułowania "moda myśląca" (o ile się nie mylę, w kontekście marki Hi-End), ale wyjątkowo utkwiło mi w pamięci. Myślenie może nie jest najmocniejszą stroną samych ubrań, ale za to tych, którzy je tworzą - jak najbardziej. Od pomysłu (niby oczywiste, ale...), przez wykonanie, po - co zdarza się już niezbyt często - noszenie. Dominika Naziębły z pewnością coś o tym wie.
Sama nie wiem, co jest ważniejsze - sam projekt, czy raczej to, z czego zostanie wykonany. Dominika Naziębły swoją markę zaczyna identyfikować przede wszystkim w oparciu o materiały. Jej ubrania bazują między innymi na bawełnie organicznej, pojawia się również sporo tekstyliów z recyklingu. W wiosenno-letniej kolekcji - The Story Goes Back, wracają nie tylko materiały (męska koszula w postaci spodni, stare jeansy stały się naszyjnikiem, dziecięce szelki - gustowną ozdobą), ale i dziecięce chwile. Projektantka znajduje ciekawe połączenie między przeszłością a teraźniejszością - wraca i kolorystyka (błękit, krem), i rozwiązania (dżinsowe szorty kojarzą mi się przede wszystkim z czasami podstawówki), a nawet... same ubrania. Magia recyklingu! Ale oprócz myślenia o tym, jak połączyć nowe ze starym (z jak najmniejszą szkodą dla środowiska), nie brakuje tu myślenia o klientce. Projektantka podsuwa pomysły na stylizacje i to takie, które naprawdę można wykorzystać. Wisienka na torcie? Świetny lookbook. Przeglądając poprzednie kolekcje Dominiki Naziębły, widzę nie tylko ciekawe (a nawet - coraz ciekawsze) ubrania, ale przede wszystkim to, że projektantka w końcu odnalazła miejsce, w którym koncepcja spotyka się z użytecznością.
5 czerwca 2014
TRANS-FORM-ERS
Jeśli jest coś, co potrafi oderwać mnie od pisania pracy magisterskiej, to z pewnością będzie to najnowsza kolekcja ALE. O poznańskiej marce Aleksandry Przybysz na blogu jeszcze nie wspominałam, chociaż biżuterię znam i podziwiam od dłuższego czasu. Dlatego cieszę się, że premiera TRANS-FORM-ERS - nowej kolekcji projektantki, odciągnęła mnie od pracy - dawno nie miałam tak dobrej wymówki!
Zanim jeszcze dokładnie przyjrzałam się biżuterii, pomyślałam, że zaproszenie, przywodzące na myśl origami, wbrew pozorom nie zwiastuje powtórki z rozrywki. Geometryczne, powyginane kształty od początku kojarzyły się nie z zabawami papierem, a ze światem... zwierząt. Motywami pięknymi, ale trochę niepokojącymi. Ciężkie bransolety niebezpiecznie oplatały nadgarstki, a duże wisiory, odbijając kolorowe światło, przestawały przypominać zwykłe, stalowe konstrukcje. Metalowe pancerze wcale nie łagodniały w towarzystwie czerwieni, która pojawiała się tylko po to, żeby w następnym zagięciu zniknąć, jak drobne wzorki na egzotycznych owadach. TRANS-FORM-ERS czerpie ze świata fauny i flory - kwiatów o tajemniczych nazwach, kolorowych owadów, skorupiaków. Kolekcja to również fascynacja przemianami i przejściem między nowym a starym. I chociaż mój trop okazał się strzałem w dziesiątkę, żałuję jednego - że surowe packshoty nie oddają ani precyzji wykonania, ani tropikalnego klimatu kolekcji. To biżuteria, którą po prostu trzeba zobaczyć. Tylko uwaga: taka biżuteria potrafi naprawdę zachwycić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)