Jesień coraz bliżej, a kolekcje letnie zdają się nie mieć końca: ciągle przypominają mi się kolejne, o których pewnie nie zdążę już napisać. Są jednak wśród nich takie, których opuścić nie mogę. Między innymi MoMi-Ko, o której… no właśnie – na blogu jeszcze nie pisałam. Szybko nadrabiam zaległości!
O MoMi-Ko pierwszy raz pisałam kilka lat temu, chociaż… nie na tym blogu. Japońskie inspiracje, geometryczne linie, asymetrie i dekonstrukcje pojawiają się co sezon w innym wydaniu, wtedy zachwyciły mnie podczas pracy dla HUSH Warsaw. W wiosenno-letniej odsłonie ubrania powracają w lekko sportowym wydaniu. I - co oczywiście wyjątkowo mi się spodobało - wydaniu bardzo użytecznym. Mimo licznych warstw, jest w nich przyjemna prostota, a lekki, autorski print miło urozmaica całość. Luźne sylwetki zestawiane z krótkimi spódniczkami i odkrytymi ramionami są naprawdę rozsądnie wyważone - jakby dokładnie wiedziały, ile pokazać. Mój faworyt? Warstwowe spódnice z półtransparentnych tkanin. Koniecznie sprawdźcie tę z różowymi frędzlami - czy tylko według mnie nadaje się na każdą okazję?!
Zdjęcia - Łukasz Żyłka, makijaż - Patryk Nadolny, modelka - Natalia S/Mango, studio - Studio Czarnobyl