Jeśli Agata Bieleń, o której pisałam kilka postów temu, przełożyła swoją biżuterię na język delikatności, to tym razem kobiece dodatki Ani Ławskiej mają w sobie zdecydowanie więcej surowości. Od kilku miesięcy (!) nie mogę nadziwić się, temu, jak doskonale uzupełniają się te dwie kolekcje.
Delikatne bąbelki z poprzedniego sezonu, jesienią ustąpiły miejsca kwadratom i prostokątom. Bez obłych kształtów biżuteria ma w sobie zdecydowanie więcej surowości. Ale Ania Ławska wie, jak dodać stali trochę uczucia. Proste formy ułożone w geometryczne wzory "zmiękczone" są delikatnymi łańcuszkami i powracającymi co sezon skórkami. Subtelne metki przypominają raczej kolejną ozdobę, a nie logo marki. Podziwiam Anię, że cały czas pracuje w obrębie tych samych surowców, jednocześnie pokazując coś w charakterystycznej dla siebie estetyce, ale świeżego. Najnowsza (chociaż lada moment pojawią się wiosenne nowości, teoretycznie trwa jeszcze sezon jesienno-zimowy) kolekcja jest zręcznym połączeniem przeciwieństw. Długie z krótkim, delikatne z surowym. Chłodny marmur i głęboki, kobiecy dekolt. Chociaż zestawianie sprzeczności nie jest niczym nowym, nie wszystkim wychodzi to tak dobrze, jak Ani Ławskiej. Biorę wszystkie modele!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz