Nie mam zamiaru ukrywać tego, że Rilke to moja słabość. Cały czas pamiętam pierwsze spotkanie z jej piękną bielizną. Nie chce mi się wierzyć, że było to ponad trzy lata temu, bo od tego czasu uczucia wcale nie osłabły. Powiedziałabym nawet, że dojrzały. Tak, jak dojrzewa marka.
Dlaczego dojrzewa? Po pierwsze - kampania. Zdjęcia autorstwa Marii Eriksson mogłyby równie dobrze przedstawiać produkty La Perla czy Kiki de Montparnasse. Po drugie - estetyka. Kto zna początki Rilke, ten zapewne pamięta, że całość była raczej zbiorem pojedynczych egzemplarzy, niż spójną, wyróżniającą się kolekcją. I chociaż nadal nie wiem, czy w przypadku bielizny można mówić o kolekcjach, to mam wrażenie, że Rilke z wszystkich interesujących ją tematów wybrała kilka, wokół których konsekwentnie buduje swoją markę. Co sezon pojawiają się koronki i przezroczystości. Niby nic nowego, a jednak wyróżnia się od innych produktów. Rilke korzysta ze swoich wcześniejszych pomysłów, ale ich nie powiela. Klasyczny, "trójkątny" stanik w jednej z kolekcji otrzymuje dodatkowe, elastyczne paseczki, w innych pudrową koronkę. To właśnie takie detale, w połączeniu ze świetną jakością (sprawdzone!) są głównym przejawem rilkowej dojrzałości. I chyba nie bez powodu, przez pomyłkę napisałam przed chwilą "doskonałości".
Wszystkie zdjęcia - Maria Eriksson; blog i fanpage Rilke.
Piękności! Mam jeden i czuję, że to nie będzie ostatni, bo następny w kolejce jest ten bordowy ;)
OdpowiedzUsuńHaha, u mnie też w kolejce jest bordowy zestaw, chociaż jestem ciekawa, co tym razem Rilke zaproponuje na wiosnę! :)
UsuńJa też oszalałam na punkcie bordowego to pewnie dlatego, że świetnie współgra z czernią :)
UsuńPrawda! Widziałam go ostatnio na żywo i jest cudowny - mam wrażenie, że ma idealny odcień :)
UsuńKomplet z ostatniego zdjęcia po prostu mnie zahipnotyzował ! Po powrocie do formy bielizna Rilke będzie z pewnością jednym z moich pierwszych zakupów :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że bordowy zestaw ma fanki! ;)
Usuń