Macie czasem takie kolekcje, które - chociaż zupełnie nie w waszym stylu - całkowicie opanowują Wasze myśli? Do reszty garderoby wszystko pasowałoby przecież nie bardziej niż kwiatek do kożucha (chociaż według mnie, to całkiem zgrabne połączenie). Ale stało się: odkąd zobaczyłam zdjęcia kolekcji the BEAST, nie mogę się doczekać, kiedy stanę się posiadaczką chociaż kilku modeli.
Kiedy ostatnim razem pisałam o the BEAST, miałam spore uwagi co do zdjęć. Zdania nie zmieniłam: jeśli nie zamordowały tamtej kolekcji, to przynajmniej dokonały próby zabójstwa. Być może w afekcie, bo kiedy oglądam najnowsze propozycje (tym razem sfotografowane wzorowo!), to trudno mi zachować spokój. Pozornie wszystko jest bardzo proste: pudełkowe formy, trochę asymetrii, przezroczystości i koronek. Czerni i bieli towarzyszą dwa kolory: miękki róż i szlachetny granat. Całość wygląda luksusowo, ale wbrew pozorom - codziennie. Może koronkowa sukienka nie nadawałaby się na zakupy na targu (chociaż chętnie podejmę wyzwanie), ale widzę przynajmniej pięć innych okazji, podczas których spisałaby się znakomicie. I chociaż luźne fasony zawsze omijałam szerokim łukiem, to zręczne połączenie drapowanych pasów z ostrymi cięciami i cekinami, bardzo przemawia do mojej wyobraźni.
Zdjęcia - Ania Powałowska, fryzura i makijaż - Aneta Paciorek, stylizacja - Bożena Lipnicka, modelka - Karolina / Como
Wygląda ciekawie, ostatnio mam słabość do kobaltu :)
OdpowiedzUsuńAch, też go uwielbiam! :)
Usuń