Jeśli jest coś, co potrafi oderwać mnie od pisania pracy magisterskiej, to z pewnością będzie to najnowsza kolekcja ALE. O poznańskiej marce Aleksandry Przybysz na blogu jeszcze nie wspominałam, chociaż biżuterię znam i podziwiam od dłuższego czasu. Dlatego cieszę się, że premiera TRANS-FORM-ERS - nowej kolekcji projektantki, odciągnęła mnie od pracy - dawno nie miałam tak dobrej wymówki!
Zanim jeszcze dokładnie przyjrzałam się biżuterii, pomyślałam, że zaproszenie, przywodzące na myśl origami, wbrew pozorom nie zwiastuje powtórki z rozrywki. Geometryczne, powyginane kształty od początku kojarzyły się nie z zabawami papierem, a ze światem... zwierząt. Motywami pięknymi, ale trochę niepokojącymi. Ciężkie bransolety niebezpiecznie oplatały nadgarstki, a duże wisiory, odbijając kolorowe światło, przestawały przypominać zwykłe, stalowe konstrukcje. Metalowe pancerze wcale nie łagodniały w towarzystwie czerwieni, która pojawiała się tylko po to, żeby w następnym zagięciu zniknąć, jak drobne wzorki na egzotycznych owadach. TRANS-FORM-ERS czerpie ze świata fauny i flory - kwiatów o tajemniczych nazwach, kolorowych owadów, skorupiaków. Kolekcja to również fascynacja przemianami i przejściem między nowym a starym. I chociaż mój trop okazał się strzałem w dziesiątkę, żałuję jednego - że surowe packshoty nie oddają ani precyzji wykonania, ani tropikalnego klimatu kolekcji. To biżuteria, którą po prostu trzeba zobaczyć. Tylko uwaga: taka biżuteria potrafi naprawdę zachwycić.
Te czarne kolczyki są przepiękne. Ciekawe czy będą też inne formy biżuterii w ten deseń.
OdpowiedzUsuńPojawiła się cała czarna mini-seria w tej kolekcji :)
Usuń