Od ślubu dzielą mnie jeszcze przynajmniej dwa pierścionki, ale jako stereotypowa kobieta, nie mogłabym odmówić sobie marzenia o bajkowej scenerii, bukiecie piwonii, pięknym welonie i idealnej sukni ślubnej. Gdybym nie znała Natalii Siebuły (moja miłość do jej marki jest chyba tematem przewodnim tego bloga), to z pewnością zdecydowałabym się na projekt Zofii Chylak - powiedzieć o nich, że są idealne, to chyba trochę zbyt mało.
Zgadzam się z tym, że oprawa ślubu jest istotna, a bajkowa ceremonia rodem z Disney'owskich filmów przyprawia mnie o łzy wzruszenia, ale nie ukrywajmy - najważniejsi w tym dniu są ludzie. Nie każdemu odpowiada przytłaczająca tiulowo-balonowo-cekinowa aura pachnąca lakierem do włosów i utrwalaczem do makijażu. Rzeczy, które proponuje Zofia Chylak są bardzo proste i zdecydowanie bardziej skromne od większości propozycji z salonu sukien ślubnych. Ale jest w nich coś, co sprawia, że wzdycham do monitora. Są piękne. Tak po prostu. Bez krzyków, bez bycia "trendy", bez "must-have'ów". To panna młoda jest najważniejsza, a sukienka ma nie tylko podkreślać jej urodę, ale również spełniać potrzeby. Żadnych osuwających się gorsetów, odciskających się ramiączek, obcisłych fasonów uniemożliwiających poruszanie. Im dłużej przyglądam się tym projektom, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Natalia ma konkurencję. I to całkiem poważną!
Prostota i klasa :)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńGdybym jeszcze raz brała ślub zrezygnowałabym z koronki na rzecz właśnie czegoś bardziej prostego. Te projekty są wręcz "ascetyczne", oszczędne przy tym co proponuje przemysł ślubny, i to jest ich wielka siła.
OdpowiedzUsuńKoronka też jest piękna! I wyobrażam sobie koronkowe motywy u Zofii Chylak, na pewno byłyby pięknie wykończone :) Ale ta prostota jest urzekająca!
UsuńCzy mogę zapytać o cenę takiej sukni ?
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepiej napisać bezpośrednio do Zofii :)
Usuń