W pracowni witają nas stare maszyny, które od pierwszego spojrzenia
zachwycają swoją dostojnością. Gdzieś leżą kawałki skór,
mnogością kolorów zachwycają równo ułożone szpulki nici. Na
biurku piętrzy się stos kartek, na specjalnej tablicy przypięto
zdjęcia ostatnich projektów. Rzemieślników i projektantów więcej
łączy niż dzieli – w ich pracowniach, gdzieś pomiędzy
terkoczącymi maszynami, a gotowymi produktami jest to, co w ich
pracy okazuje się najważniejsze. Za projektami kryje się pewna
historia.
Na minionym, grudniowym HUSH Warsaw swoją premierę miał projekt, w którym miałam przyjemność uczestniczyć. Magazyn Hush Magazine doczekał się debiutu na papierze. Miło przeczytać swoje słowa w takim wydaniu! Powyższy fragment tekstu pochodzi właśnie z tego numeru, a całość przeczytacie w elektronicznej wersji na Issuu, do której z wielką przyjemnością wszystkich odsyłam. Wydanie papierowe znajdziecie w Warszawie (państwomiasto). Kilka słów na temat numeru znalazło się na blogu przezdolnej Toli, która jest autorką wszystkich zdjęć do tekstu. Dziękuję za piękne kadry!
Zdjęcia: Tolala.pl
Bardzo ciekawy tekst Kasiu. A zdjęcia dodają całości smaczku i pewnej wyjątkowości. Temat starych maszyn ostatnio "chodzi" mi po głowie i nawet w planie mam kiedyś zakup takiej maszyny vintage nie tylko do szycia, ale również do pisania :-)
OdpowiedzUsuńStare przedmioty mają w sobie jakąś...dumę? wyrafinowanie? Dobrze ratować je od śmierci na jakimś gratowisku i przekazywać następnym pokoleniom :)
UsuńGratuluję artykułu i projektu, bo "Hush Magazine" to, po wstępnym przejrzeniu, projekt dużo wnoszący i wartościowy.
OdpowiedzUsuńCo do tekstu - jakość powinna być tak ponadczasowa, jak u wymienianych przez Ciebie marek. Tutaj czas nie powinien grać roli, a tradycja i umiejętności, o których wspominasz, powinny być wartościami priorytetowymi.
Dziękuję bardzo! :)
Usuń