Pół roku temu, w Łodzi na pokaz Wioli Wołczyńskiej niestety nie dotarłam (było to spowodowane powrotem do Poznania w pogoni za obowiązkami, a nie, jak to modne w blogowym świecie, leczeniem kaca). Sama projektantka jeszcze przed pokazem zdradziła kilka szczegółów o kolekcji - powrót do ukochanych szarości, wykorzystanie grubych materiałów i rajstop. Całość w klimacie lat 20, ale trochę innym, niż moglibyśmy się spodziewać (flapper dress?). Po obejrzeniu zdjęć kilka rzeczy spodobało mi się bardziej, kilka mniej, po stronie plusów znalazły się charakterystyczne czapki-pilotki i grube płaszcze oraz żakiety. Bardzo podoba mi się określenie "kloszard w pilotce", użyte przez Harel, bo chociaż w mojej głowie nie było dokładnie takiego sformułowania, podobna myśl też "zaświtała".
Kolekcja wydała mi się trudna - w wymiarze, nazwijmy to, komercyjnym. Nie zaznaczała kobiecości (nie mówię, że jej brak to wada, ale bywa, że stanowi trudność w okiełznaniu całości), luźne kroje (momentami nawet workowate) a niektóre zestawienia, w połączeniu z pilotkami, miały charakter, którego nie uda się skopiować na ulicę bez wyglądania na przebraną. Dopiero sesja zdjęciowa, która ukazała się kilka tygodni temu, uświadomiła mi... siłę stylizacji. Może zabrzmi to dziwnie, ale dla mnie nagość w połączeniu z czarnymi szpilkami odświeżyły całość, nadając jej więcej... nowoczesności? Ciężko znaleźć odpowiednie słowo. Może nie jest to gotowa propozycja noszenia, ale jakimś cudem sprawia, że sama myśl wyjścia w takich rzeczach gdzieś poza wybieg i plan sesji zdjęciowej, wydaje się całkiem rozsądna. Dopiero tutaj zwróciłam uwagę na piękne tkaniny (o ile dobrze pamiętam, Wiola wspominała, że były zamawiane z Włoch), wyglądające na wyjątkowo grube i ciepłe. Przyglądam się raz jeszcze zdjęciom z pokazu i... stwierdzam, że kolekcja przecież nadaje się do noszenia. Płaszcze, żakiety, futerka wołają o zimę, by móc je założyć, pojedyncze zestawy wystarczy rozdzielić i na nowo połączyć, by nadawały się na wyjście do pracy (nawet dla osoby o trudniejszej figurze). Morał? Da się stworzyć ciekawą, spójną kolekcję z wyraźną inspiracją, która z jednej strony nada się do noszenia, a z drugiej - na wybiegu podążać będzie ku określeniu "ciekawa", a nie "zbyt prosta". No i kampania może zdziałać cuda...budząc nowe przemyślenia i spojrzenie.
Wszystkie zdjęcia - Justyna Dudek, modelka - Paulina/Model+, fryzura i makijaż - Ola Fochtman, stylizacja i ubrania - Wiola Wołczyńska. Zapraszam na fanpage i stronę projektantki.
Kolekcja wydała mi się trudna - w wymiarze, nazwijmy to, komercyjnym. Nie zaznaczała kobiecości (nie mówię, że jej brak to wada, ale bywa, że stanowi trudność w okiełznaniu całości), luźne kroje (momentami nawet workowate) a niektóre zestawienia, w połączeniu z pilotkami, miały charakter, którego nie uda się skopiować na ulicę bez wyglądania na przebraną. Dopiero sesja zdjęciowa, która ukazała się kilka tygodni temu, uświadomiła mi... siłę stylizacji. Może zabrzmi to dziwnie, ale dla mnie nagość w połączeniu z czarnymi szpilkami odświeżyły całość, nadając jej więcej... nowoczesności? Ciężko znaleźć odpowiednie słowo. Może nie jest to gotowa propozycja noszenia, ale jakimś cudem sprawia, że sama myśl wyjścia w takich rzeczach gdzieś poza wybieg i plan sesji zdjęciowej, wydaje się całkiem rozsądna. Dopiero tutaj zwróciłam uwagę na piękne tkaniny (o ile dobrze pamiętam, Wiola wspominała, że były zamawiane z Włoch), wyglądające na wyjątkowo grube i ciepłe. Przyglądam się raz jeszcze zdjęciom z pokazu i... stwierdzam, że kolekcja przecież nadaje się do noszenia. Płaszcze, żakiety, futerka wołają o zimę, by móc je założyć, pojedyncze zestawy wystarczy rozdzielić i na nowo połączyć, by nadawały się na wyjście do pracy (nawet dla osoby o trudniejszej figurze). Morał? Da się stworzyć ciekawą, spójną kolekcję z wyraźną inspiracją, która z jednej strony nada się do noszenia, a z drugiej - na wybiegu podążać będzie ku określeniu "ciekawa", a nie "zbyt prosta". No i kampania może zdziałać cuda...budząc nowe przemyślenia i spojrzenie.
Wszystkie zdjęcia - Justyna Dudek, modelka - Paulina/Model+, fryzura i makijaż - Ola Fochtman, stylizacja i ubrania - Wiola Wołczyńska. Zapraszam na fanpage i stronę projektantki.
Płaszczyk z pierwszego zdjęcia ma wyjątkowo piękny krój.
OdpowiedzUsuńKojarzy mi się z dawnym Armanim - lata 90-te, kiedy to nastąpił kierunek zwrotny w przesadnym ostentacyjnym przepychu i powrót do miękkich ramion.
Po za tym ostatnio podobają mi się płaszcze bez rękawów o prostym klasycznym kroju. Myślę nawet wypruć rękawy z jednego, który mi się trochę znudził.
Udanego dnia!
Zawsze można spróbować a w ramach uzupełnienia szafy w coś z rękawami skusić się na Wiolę :)
Usuńjestem pod wrazeniem
OdpowiedzUsuńJa również - i sesji, i kolekcji ;)
Usuńbardzo surowa i wbrew pozorom kobieca ta kolekcja. Oglądając zdjęcia czuje świeżość i chłód, podoba mi sie to uczucie :)
OdpowiedzUsuńO, to są słowa, których jakoś zabrakło mi podczas pisania!:)
Usuń