Buty - która kobieta ich nie kocha? Sama przyznaję się do tej miłości, która dla niektórych graniczy już pewnie z obsesją. Daleko mi zawartością szafy do Chiary Ferragni, ale mimo wyraźnych braków we własnej garderobie, czuwam nad wszystkimi nowościami. Ostatnio dołączyły do mnie dwie pary - idealne jazzówki francuskiej firmy Zespa i klasyczne, czarne szpilki. Teraz zastanawiam się nad czymś wyjątkowym. Agę Prus i jej cudowne, ręcznie robione buty, spotkałam w łódzkim Showroomie. Jeśli ich nie znacie, czas nadrobić zaległości, bo wkrótce będzie o niej głośno!
Czy tylko ja jestem fanką takich zdjęć?:) |
Wcześniej wpadłam na nie gdzieś online i zwróciły moją uwagę, ale dopiero na żywo w pełni je doceniłam. Nie trzeba być znawcą, żeby od razu rozpoznać wzorowe wykonanie, dopracowany detal. Pachnące skóry mają piękne kolory i wierzcie mi - nie ustępują na krok tym, które wykorzystuje się do produkcji najbardziej znanych, włoskich modeli. A potem Aga - właścicielka i projektantka, zaczęła opowiadać o tym, co tworzy. Rozpoczęła od rodzinnej historii, wspominając swojego dziadka, Brunona Kamińskiego, który w 1943 roku założył własną pracownię szewską. Ta, z sukcesem funkcjonowała przez wiele lat. przyciągając wielu klientów... czyżby ta historia miała się powtórzyć?
A jeśli o samych butach mowa - w pełni wykonywane ręcznie, z wybranych przez nas skór (decydujemy także o kolorze podeszwy - może znajdziemy taki, który pobije czerwień Louboutina?). Dla tych, którzy martwią się o rozmiar, bez obaw, projektantka o wszystkim pamięta. Szeroka rozmiarówka (35-42) i zapomniane przez większość sklepów połówki, sprawiają, że naprawdę uważnie się im przyglądam. W tej chwili dostępne są cztery modele - klasyczne czółenka, sztyblety, angielki (dla mnie funkcjonują jako jazzówki) i mokasyny. Chociaż wszystkie można zamówić online, dla tych, którzy mieszkają w Warszawie, mam radę - spotkajcie się z Agą osobiście. Posłuchajcie, jak mówi o butach, opowiada o skomplikowanym procesie ich tworzenia i historii dziadka. Wierzcie mi, że na swoją, stworzoną z projektantką parą, spojrzycie zupełnie inaczej!
oczywiście już zaglądam na stronkę i będę cieszyć oczy :D
OdpowiedzUsuńJest czym!
UsuńButy wyglądają na bardzo wygodne, a uwzględnienie "połówek" w rozmiarach to świetny pomysł. Teraz jeszcze trzeba się zmotywować do pracy, żeby na nie zarobić ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie się motywuję...;))
UsuńMasz racje wiekszosc z nas kobiet bo bucikowa slabosc( w tym ja). Dziekuje za link do Agi P.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No cóż, pozostaje mi życzyć udanych zakupów!
UsuńBardzo ładne buty i - podobnie jak modologia - wydają się wygodne:) Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że widziałam buciki na Mustache Yard Sale w ostatnią niedzielę:)
OdpowiedzUsuńByły, były, śledziłam na FB!
UsuńButów nigdy za wiele ;-)! Ja zdecydowanie należę do tej grupy kobiet! Duży plus za wspomniane "połówki" w rozmiarach, sama często mam problemy bo jestem coś pomiędzy 39/40 (w zależności od marki). Mokasyny ze strony cudowne ;-)!!
OdpowiedzUsuńU mnie to samo, więc często muszę rezygnować z zakupów :( Mokasyny - jestem zakochana, żałuję, że nie przymierzyłam!:(
UsuńDokładnie! Żałuję, że nie przymierzyłam, bo są świetne.
Usuń