Moda "eko" w Polsce nie może jakoś zdobyć popularności - owszem, znajdziemy całkiem sporo pasjonatów, ale "ekoizm", w przeciwieństwie do egoizmu, nie chce się zadomowić. W świadomości niektórych osób cały czas tkwi wizja lnianego worka na ziemniaki, który udaje sukienkę. Nic bardziej mylnego. Moda "eko" to nie udawanie... a udowadnia to Wearso.
Aleksandra Waś, która Wearso zarządza, studiowała projektowanie ubioru w Poznaniu oraz Central Saint Martins w Londynie, pracowała także w Liberty. Wearso to świeży projekt, który powstał z potrzeby zbudowania marki opartej na trzech filarach : etyce, dobrej jakości i ciekawym designie. Ubrania, według projektantki, mają być użyteczne - nie znajdziecie tu strojnej sukienki na czerwony dywan, ale ciuchy, które z odpowiednimi dodatkami można nosić na wiele okazji. A jeśli już o akcesoriach mowa - w pracowni goszczą także świetne buty, torebki vintage a wkrótce także unikatowa biżuteria.
Multifunkcjonalność to chyba najważniejsza cecha ubrań Wearso. Prócz tego - są proste i ponadczasowe, przypominają mi trochę wspominanego kilka postów wcześniej pjotra. Szyte z bawełny ekologicznej, cieszą się dużym powodzeniem (warto więc już teraz wybrać się na Mokotowską 60!) i szybko znikają z półek. Nic dziwnego, bo wspomniana tkanina sprowadzana jest specjalnie z Turcji. Poszukiwania tej idealnej trwały długo, ale opłacało się - materiał jest wytrzymały, ale delikatny - wyjęta z pralki rzecz nie będzie przypominała zmechaconego dywanika samochodowego. Ponadto posiada ona certyfikat GOTS. Także nici, które użyto do stworzenia ubrań, zrobione są z bawełny organicznej - pełen profesjonalizm!
Prosto, ale z pomysłem - takie ubrania lubimy!
Wracając do dodatków, które w Wearso znajdziemy - dzięki kontaktom Aleksandry Waś, możemy podziwiać także inne wyroby. Jak na razie na liście znajdują się buty, biżuteria i torebki. Autorką pierwszych jest Chie Mihara, której historia związana jest z Brazylią, Japonią oraz USA. Miało to oczywiście wpływ na jej twórczość. Brazylia to element kobiecy, radość i zabawa, Japonia ukształtowała podejście do tworzenia a Stany Zjednoczone dały jej dużo wiedzy odnośnie funkcjonalności (pracowała w... sklepie ortopedycznym!). Do listy dorzućmy jeszcze Hiszpanię, gdzie obecnie mieszka - jej zawdzięcza precyzję wykonania. Buty Chie to ciekawy design i wygoda. Może nie wszystkie egzemplarze mnie przekonują, ale na kilka z tej strony z chęcią bym się skusiła!
Lada moment w Wearso znajdziemy także biżuterię. Pierścionki prosto z Londynu wysyła Zina Sparling, wszystkie zrobione ze szlachetnych bądź półszlachetnych materiałów. O inspiracjach angielskiej projektantki możecie posłuchać tutaj, zapraszam też na jej stronę. Do zestawu można dobrać także wyjątkową torebkę Vintage New York - nie muszę pisać więcej, bo o ich perełkach wspominałam kilka miesięcy temu (tutaj). Pracownia wita nas wieloma ciekawostkami, które łączy wspólne podejście do tworzenia i estetyka. Moim faworytem pozostają chyba ubrania, ale jestem pewna, że przy najbliższej wizycie w Warszawie, zajrzę na Mokotowską 60 i przyjrzę się wszystkiemu, co tam znajdę!
Wszystkie informacje pochodzą bezpośrednio od Aleksandry Waś, której dziękuję za poświęcony mi czas. Zdjęcia znalezione zostały na facebooku, na którego serdecznie zapraszam.
Ta ostatnia sukienka zaiste - cudna! Przejrzałam też inne projekty na fcb i na pewno będę mieć je bacznie na oku. A na Mokotowską wybiorę się jak tylko wrócę do Waw:)
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka rzeczy dla siebie, ale koniecznie musiałabym mieć jakiś dodatek, który domyka look. Buty, których zdjęcie umieściłaś w poście bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńChciałabym wiedzieć w jakich cenach są sukienki, mniej więcej.
Cena pewnie robi swoje... ale faktycznie, tą jedną literkę w słowie "egoizm" moglibyśmy zastapić :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka- zapraszam w wolnej chwili ;)
Eko ciuch do większości nie przemawia gdyż zwykle ma mega minimalistyczny wymiar i jest całkowicie pozbawiony kolor- zupełnie nie rozumiem dlaczego. Brawa za odwagę i taki projekt - ciekawa jestem cen gdyż za specjalnie sprowadzana nić z pewnością trzeba słono zapłacić :)
OdpowiedzUsuń@Aga: Taak, ta ostatnia to chyba i mój faworyt :) Daj znać, jak tylko się wybierzesz ;) Na mnie czas przyjdzie pewnie dopiero w styczniu albo i później, niestety.
OdpowiedzUsuń@D: W końcu o to chodzi - żeby ubrania "dopieszczać" dodatkami. Informacja z ostatniej chwili co do cen sukienek brzmi bardzo pozytywnie. Oscylują w granicach 250 złotych, najlepiej skontaktować się osobiście z projektantką (kontakt na FB).
@Katsuumi: A właśnie nie robi, tak jak wspomniałam - w trzycyfrowej, bardzo przyzwoitej kwocie się zamyka :)
@Iza: Hm, lubię minimalizm i pozbawienie koloru...to źle?;) Ceny podałam wyżej, ale wiadomo - trzeba kontaktować się osobiście, bo każdy egzemplarz jest inny, więc ceny różnią się. Może się na coś skusisz? Pozdrawiam!
I love those shoes, pure perfection!!
OdpowiedzUsuńWygodnie, ładnie i jeszcze eco. Sukienka granatowa z przedłużanym tyłem to mój typ ;-) szukam i tylko cen nie widzę....
OdpowiedzUsuń@Belle Armed: It's true, so pretty!
OdpowiedzUsuń@Glam: Dokładnie - 3w1 :) Ceny są w komentarzach powyżej!
co do sesji Twojej koleżanki w Vogue - napisz do mnie jak koleżanka nazywa się i jaka to była sesja, a ja jak wrócę do Polski (7 września) to zeskanuję ten fragment magazynu :)
OdpowiedzUsuńmail: dariagrzesiek@gmail.com
Świetny post!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Szary swterek jest boski...
Bawełna organiczna, och, ach...
pozdrawiam
xoxox
@D: Dzięki! E-mail napisany :)
OdpowiedzUsuń@bea: Cieszę się, że nie tylko mi się podobają te ubrania..achh :)
piękne zdjęcia.. niby nic, a mają w sobie coś, co przyciąga wzrok.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie!
http://aaarabesque.blogspot.com/
Nie do wiary! Kupiłam niedawno sukienkę jakiejś tajemniczej marki Wearso w Love & Trade, myślałam, że Amerykę odkryłam, a wystarczyło zajrzeć na Twój blog :).
OdpowiedzUsuń@Arabesque: Dobry, prosty lookbook :)
OdpowiedzUsuń@Harel: Tak, to na pewno wspomniana "blogerska telepatia" ;)
wonderful blog,dear
OdpowiedzUsuńhave a nice weekend<3