Każdy miłośnik klasyki zmaga się z istotnym problemem - jak sprawić, by ukochany zestaw miał to tajemnicze, nadające charakteru "coś"? Prosta baza daje duże pole do popisu, ale wbrew pozorom zadanie nie jest łatwe. Najprostszym rozwiązaniem są oczywiście dodatki. Wybór ekstrawaganckich szpilek albo biżuteria oversize to najczęściej podejmowana decyzja. Moim hitem na tegoroczny sezon jesienno-zimowy są... kołnierze. Najlepiej te sygnowane przez Eleven Objects.
Na sukces luksusowej marki pracują dwie projektantki - Linh Thi Do i Christine Rhee. Pierwsza z nich może pochwalić się pracą dla takich sław jak Alexander Wang czy firma TSE. Christine pracowała nad własną linią - CRHEE, która spotkała się ze sporym zainteresowaniem, ubrania jej projektu można było zobaczyć między innymi w Teen Vogue i Marie Claire.
Tegoroczna, jesienno-zimowa kolekcja to debiut Eleven Objects. Różnorodne materiały (między innymi piękne jedwabie), dopracowane wykończenie i bogate zdobienia wyróżniają je z tłumu. Wszystko oczywiście najwyższej jakości! Zresztą nie trzeba o tym pisać - wystarczy przypatrzeć się delikatnym haftom i perfekcyjnie wszytym kryształkom. Każdy z kołnierzy posiada zamknięcie w formie ćwieka, inspirowane męskim ubiorem wiktoriańskim. Za ten luksusowy akcent zapłacimy od 120 do prawie 600 dolarów. Na razie zostawiam oryginalną wersję w sferze marzeń i mam nadzieję, że stworzenie egzemplarza "DIY" nie będzie aż takie trudne...
Wszystkie zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Eleven Objects. Prezentowane egzemplarze to część kolekcji AW 2011, możne je zakupić tutaj. Fotografie - Andrew de Francesco, stylizacja - Kat Clements, MUA - Emily Ansel, fryzura - Liliana Meyrick, modelka - Allison Ullo. Markę można polubić też na Facebooku.
Cena absolutnie zaporowa - ale wiesz co Kasiu same sobie takie zrobimy co nie?:)
OdpowiedzUsuń@Milles of fashion: Oczywiście, że tak ;) Cały czas myślę, jak to zrobić a dokładniej co ma stanowić bazę - kiedyś na pewno podejmę się zrobienia... jak do tej chwili dojdzie, to będę informować o postępach ;) A co do ceny... rzeczywiście jest wysoka, ale patrząc na ilość detali i jakość materiałów to chyba się nie dziwię...
OdpowiedzUsuńZaprezentujcie efekty jak Wasze dzieła będą gotowe :) Może i ja się za to wezmę. Zimową wersję kołnierza właściwie mam - obszerne, czarne lisie futro wiązane wstążką. Uwielbiam nosić je nawet do klasycznych sweterków na codzień.
OdpowiedzUsuńKosmos! Ale i tak najbardziej podobają mi się usta tej modelki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dzięki za podlinkowanie ;)
XOXO
C.