W pogoni za trendami, nowymi kolekcjami, supermodnymi gadżetami, gubimy gdzieś przyjemność. Z ręką na sercu - czy naprawdę szalony pęd w tłumie gromadzących się przy wieszakach osób, kolejki do sieciówkowej przymierzalni, kolejne targi w ruchliwym centrum handlowym - są przyjemne? Z ulgą myślę o markach, które wracają do rzemieślniczych tradycji. Bo wraz z nimi wraca również inny wymiar zakupów. U kogo? Na przykład u Zofii Chylak.
Spokój. Mam wrażenie, że właśnie on dominuje nie tylko w każdym projekcie Zofii, ale także w estetyce marki. Wpisuje się w nią oczywiście także sklep internetowy - nie krzyczy bannerami, nie wymusza decyzji. Stanowi subtelne tło dla naszych wyborów. A w samym sklepie już nie ubrania (w końcu projekty Zofii powstają na miarę - a na szczęście internet nigdy nie zastąpi osobistego spotkania), a torby. Przyjemność daje samo patrzenie - klasyczne kształty, piękne faktury, subtelne ozdoby. Podobnie jak ubrania jej projektu, dodatki będą służyć latami. Materiały (skóry, okucia) pochodzą z Włoch, w Polsce zyskują idealne formy pełne kieszonek, kieszeni i schowków. Oczywiście - w limitowanych ilościach i z indywidualnym numerem. Wysokie ceny powinny motywować do przemyślanych zakupów, które oszczędzą wyrzutów sumienia i worków pełnych przypadkowych rzeczy, upychanych za szafą. Taką torbę można (trzeba!) przecież z dumą nosić na ramieniu. Chciałabym, żeby takie zakupy stały się inwestycją - nie tylko tu i teraz. Złoto, diamenty, dzieła sztuki... Być może kiedyś do tej listy będzie można dopisać "vintage Zofia Chylak".
Gorzej, gdy od zwykłego przeglądania internetowego sklepu zauważymy coś, co zaczniemy obsesyjnie pożądać. Wówczas nieprzespane noce przez to, czy wydać tyle pieniędzy na super torebkę, czy jednak nie :)
OdpowiedzUsuńHaha, znam to! Ale z butami… :)))
Usuń