18 grudnia 2013

Henry&Vince FW 2013

Dlaczego o polskiej modzie mówi się, jakby była tylko domeną szarych bluz i dresowych spodni? Mam wrażenie, że niektórzy specjalnie zamykają oczy, na to, co tworzą projektanci... żeby móc trochę ponarzekać. Ale na blogu nie ma miejsca na krytykanctwo. Za to jest na jesienno-zimową kolekcję Henry&Vince.
To dopiero druga kolekcja Henry&Vince, ale młoda marka od początku przyzwyczaja nas do dobrego. Wiosna i lato mijały pod znakiem pastelowych barw w połączeniu z tradycją (czerń i biel). Jesień za to wcale nie atakuje nas burością. Pojawia się beżowy melanż, ale tuż obok kolor wina i miedziano-złoty żakard. Powracają fasony znane z debiutanckiej kolekcji, rozkloszowana spódniczka, prosta bejsbolówka. Mimo tego, nie mam odczucia, że to powtarzalne - może to za sprawą materiałów, a może po prostu dobrze mieć swój "główny" produkt, który lubi witać się z nami co sezon? Podoba mi się też pomysł na sukienkę, którą można zakładać na kilka sposobów - luźna tuba nadaje się i na kaptur (na zimę idealny!), i na lejący golf. Ta wielość funkcji obecna jest w większości rzeczy Henry&Vince - bejsbolówki wcale nie są tak sportowe, jak mogłoby się wydawać, a jedwabna sukienka spisze się i na uroczystej kolacji u babci, i w pracy. Dodatkowy atut, który ciężko przekazać na zdjęciach (a w słowach jeszcze trudniej), jakość. Wełna, kaszmir, jedwab... dominują naprawdę dobre materiały i równie dobre wykończenie. Dowody? Pelerynka z poprzedniej kolekcji jest rewelacyjna - nie mam wątpliwości, że przetrwa w mojej szafie lata. Takim ubraniom mówię zdecydowane tak!
Wszystkie zdjęcia - Ewa/No Sugar Photography, modeka - Luiza Matyba, włosy - Spinky Mood Creators, make up - Anita Zaboros, biżuteria - Cocktail'me fashion jewellery, buty - Loft37, miejsce - Studio Deszcz. Zapraszam na fanpage marki.

4 komentarze: