21 listopada 2012

AnimalKingdom

Animal Kingdom to przykład na markę-strzał w dziesiątkę. Informacje o projektantce, która spełnia nasze marzenia (niekoniecznie te z dzieciństwa) o ukochanym zwierzątku, roznosiły się pocztą pantoflową. O ile dobrze pamiętam, po ubiegłorocznym FW powiedziała mi o niej Aga, polecając piękne i dostojne łosie. Pojawiły się też psy i koty, lwy, papugi i pingwiny. Teraz zamówić można praktycznie każde zwierzątko - od uroczej lamy, po zabawną świnkę. Idea jest bardzo prosta - wybieramy zawieszkę, dobieramy ozdoby, określamy kolor, grubość i długość łańcuszka i... nosimy. Spora ilość dodatków nie ułatwia zadania a bycie "projektantem" okazuje się wyzwaniem! Jest jeden problem - jak tu się zdecydować?
Mój pierwszy "animals" przybył w postaci prezentu gwiazdkowego. Niestety okazał się odrobinę za duży, przez co ciągle spadał i skazany był na ciemności mojej szuflady z biżuterią. Zdradziłam się z problemem publicznie i odezwała się do mnie właścicielka tego królestwa zwierząt - Dorota. Po małych poprawkach z bransoletką praktycznie się nie rozstaję (bywa ze mną na uczelni, w pracy i na wakacjach - mam dowody!). Nie piszę tego dla samej historii, ale dla pokazania czegoś, co wśród projektantów zdarza się niezwykle rzadko. Dorota jest prawdziwym władcą, który stoi na straży swojego biznesu (ciągłe monitorowanie to zajęcie trudne, ale warto temu poświęcić czas), dba o swoich klientów i chce dostarczyć produkt, z którego będziemy naprawdę zadowoleni. Taki, który stanie się "nasz", wyjątkowy, bez którego ciężko wyjść z domu.
Animal Kingdom miało swoje stoisko także podczas tegorocznego FW. A wraz z nim - opisywania zawsze spora kolejka. Było też wiele dodatków, które w ciągu kilku minut zmieniały się z przypadkowych elementów w gotową ozdobę. Mnie ucieszyły dwie nowości w asortymencie Animal Kingdom. Po pierwsze - kolczyki! Wyczekiwane i testowane, w końcu gotowe do przygarnięcia. Dwa modele, które powinny zadowolić wszystkie klientki (wersja przy uchu i wersja na łańcuszku). W oko wyjątkowo wpadła mi wersja "deluxe", czyli limitowana edycja bransoletek. Srebro, kamienie szlachetne i piękna, błyszcząca masa perłowa. Mniejsze i delikatniejsze niż ich starszy brat,  muszą znaleźć się w moim liście do Mikołaja. Dla mnie to kolejny strzał w dziesiątkę i mam nadzieję, że Animal Kingdom zaliczy ich jeszcze więcej, bo kompletowanie zwierzęcej rodzinki jest naprawdę bardzo przyjemne i... wciągające.
Ostatnie zdjęcie - profil Animal Kingdom, pozostałe - moje animalsy. Zapraszam na fanpage Animal Kingdom - tutaj.

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię projekty Animal Kingdom. Myślałam nad długimi kolczykami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy długich trzeba uważać na zwierzątko, bo szczerze mówiąc, nie wszystkie jakoś widzę w tym połączeniu...ale przy sporym wyborze to raczej nie problem :D

      Usuń
  2. Chyba też się skuszę - kolczyki jaskółki wyglądają ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooo .. za kazdym razem kiedy widze ta bizuterie nie moge oczu nacieszyc, lecz nigdy nie moge sie wziasc za siebie i zamowic chac jedna rzecz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto,warto!! ale przyznaję, że decyzja jest ciężka..ja chyba 3 razy rozpisywałam wygląd naszyjnika, zanim zdecydowałam się na finalną wersję!!

      Usuń