Zauważyłam, że wiele postów zaczynam od osobistego zwierzenia, zrobię to i tym razem - nie lubię ptaków. Nie przepadam też za pierzastymi motywami, więc kiedy podczas pokazu Grome Design usłyszałam krzyk mew... trochę się bałam. Nie tyle ptaków, bo moim odczuciom bliżej do nienawiści niż fobii, ale na samą myśl o piórkach i ptasim klimacie... no cóż, po prostu nie spodziewałam się niczego interesującego. Myliłam się, bo przyznaję, że kolekcja warta była obejrzenia.
Uwielbiam szkice - zawsze, kiedy je widzę, mam wrażenie, że rozumienie kolekcji, idei projektanta jest zupełnie inne! |
Ponieważ widziałam pokaz w ubiegłym roku, daje mi to możliwość (subiektywnego) porównania tego, co Grome Design pokazało. Jest o wiele bardziej interesująco, wtedy ubrania pasowały na sklepowe wieszaki (co oczywiście nie jest zarzutem wobec kolekcji, szczególnie, że wiele projektantów zapomina, że ma się ona sprzedać....ale to temat na zupełnie inny wpis) a nie na łódzki wybieg. Teraz było inaczej, ale projektantka nie zapomina, że to, co pokazuje, mają nosić jej klientki. Sylwetki są korzystniejsze dla kobiecej sylwetki, inspiracja zdecydowanie mocniej kojarzy się z sezonem jesienno-zimowym. Wbrew pozorom nie jest też zbyt dosłowna (chociaż sama zmniejszyłabym ilość piór), raczej nie wzbudzi dyskusji niczym ostatnia kolekcja Kupisza. Mimo tego, to cały czas styl, nad którym GD pracuje - wygodny, codzienny, ale i elegancki. Chociaż jest kilka sylwetek, które wydają mi się całkowicie niezrozumiałe, znajdą się i takie, nad którymi na dłużej zawiesiłam oko. Piękne są detale na dekolcie jednej z prostych sukienek (poniżej), zwykły trencz, biała bluzka z cekinową kamizelką...
Tak, jak niektóre elementy ptasiego ubarwienia widoczne są jedynie po bliższym przyjrzeniu się, tak i w ubraniach GD dostrzeżemy szczegóły, detale zmieniające charakter ubrań. Wszyte kamyczki, cekiny, "żywe cięcie", połączenia tkanin... Dużo się dzieje, ale nie ma tu przesytu. Niestety - to elementy, które na zdjęciach trochę znikają, na szczęście w Łodzi wyglądały bardzo dobrze. Podobały mi się futrzane wykończenia, które znaleźliśmy też u Wioli Wołczyńskiej - nie miałabym nic przeciwko zrodzeniu się mikrotrendu... To idealne rozwiązanie na zimowe temperatury. A w połączeniu z czymś zwiewnym i lekkim, pokazuje, że przeciwieństwa zawsze się przyciągają.
przyznam, że Grome Design jest marką, które tworzą spokojne outfity, ale nie ma wstydu. I za to wielki plus.
OdpowiedzUsuńhttp://annkie-company.blogspot.com/
chodzilam w tym pokazie,muzyka byla genialna
OdpowiedzUsuńPrzekornie zacznę od ptaków - bardzo je lubię ;-) a w wydaniu modowym chyba jeszcze bardziej :-) Grome Design to jedna z marek, która w Łodzi zrobiła na mnie duże wrażenie i chętnie zakupiłabym kilka rzeczy z jesienno/zimowej kolekcji. Trochę pazura, kobiecości plus czernie i szarości - mój look !
OdpowiedzUsuńWidzę Ciebie w tym płaszczyku z długimi rękawami! ;)
UsuńOj tak - ja też ;-))
UsuńJa też nienawidzę ptaków! Brr, boję się ich wręcz;P
OdpowiedzUsuńKolekcji Grome nie widziałam na żywo, dopiero później nadrobiłam straty oglądając zdjęcia w internecie. Mi do gustu przypadło przede wszystkim to, że Grome trzyma się konwencji prostych eleganckich ubrań, dobrych materiałów i określonego stylu. To takie ubrania dla Pań, które w biurze nie chcą wyglądać jak nudne sekretarki:)
Eleganckie ubrania, ale bez przesadnej wytworności (czyli eleganckie, ale codzienne) to problem, bo mam wrażenie, że niektórzy projektanci podążają właśnie w stronę "sekretarkowatości" (nikogo nie obrażając oczywiście), tutaj na duży plus!
UsuńTrencz jest super, super i jeszcze raz super, podobają mi się celowo niewykończone brzegi i wystające nitki - reasumując, chciałabym go mieć w swojej szafie. Natomiast za ptakami w modowych inspiracjach nie przepadam, ale w rzeczywistości je lubię, zwłaszcza słuchać. No może poza krakaniem wron:D
OdpowiedzUsuńTutaj wyjątkowo naprawdę pasują. Ale ptaki...grrr, mi kojarzą się tylko z przeklętymi gołębiami!:D
Usuń