Jadąc do szkoły, pracy czy na uczelnię widzimy billboardy popularnych sieciówek, gdy przeglądamy prasę (nie tylko kobiecą!) spoglądają na nas modelki reklamujące modne w danym sezonie ubrania, w sklepach znajdziemy katalogi pełne zdjęć, które pokazują obowiązujące trendy...a po wpisaniu w Google "fotografia mody" mamy ponad 3 miliony odnośników (ale gdy tylko zmienimy język i wprowadzimy "fashion photography" liczba podskakuje do.. 174 000 000 wyników- to już brzmi imponująco!). Może to skromne, ale według mnie wystarczające argumenty, żeby określić skalę i popularność tej dziedziny fotografii. Ale czy kiedykolwiek zastanawiamy się nad tym, jaki był jej początek? Zapewne nie.
Przenieśmy się więc do XIX wieku. Początkowo technika nie pozwalała na masową produkcję odbitek, ale już w roku 1856 opublikowano album zawierający 288 fotografii pewnej toskańskiej szlachcianki, którą uznaje się za... pierwszą modelkę. Virginia Oldoini, bo tak właśnie się nazywała, została sfotografowana przez Adolpha Brauna w jej oficjalnym stroju dworskim. I właśnie od tego wszystko się zaczęło.
Virginia Oldoini - pierwsza modelka, pierwsza fotografia mody.
Trochę się od tego czasu pozmieniało ;)
Technika mknęła do przodu, dzięki czemu już na początku XX wieku fotografia stała się bardziej dostępna i wykorzystywana w różnych magazynach. Kolebką tego rozwoju była oczywiście Francja (bo jeśli chodzi o modę, to Francuzi rzeczywiście mają niesamowity gust!). W 1911 pewien fotograf, Edward Steichen, został poddany próbie przez swojego wydawcę - miał wypromować modę, używając przy tym fotografii. Wykorzystując wspaniałe projekty Paula Poireta Steichen podjął się wyzwania i wykonał odpowiednie zdjęcia, które ukazały się w kwietniu 1911 (w Art et Décoration - magazyn cały czas istnieje!). I właśnie te prace przez wielu są uważane za pierwszą współczesną fotografię mody.
Lata uciekały, obyczaje i kanony piękna ewoluowały a fotografowie zmieniali się. Jeśli ktoś interesuje się fotografią lub modą (albo tak, jak ja - jednym i drugim!), na pewno zna takie nazwiska jak Richard Avedon czy Helmut Newton - niezaprzeczalnie wnieśli oni wielki bagaż wspaniałych prac i inspiracji do fotografii, a do fotografii mody w szczególności. Odwołać można się i do naszych rodaków, w końcu Polacy również mieli wpływ na rozwój tej dziedziny (ciekawostka - czy wiecie, że znany fotograf, Peter Lindbergh urodził się w Lesznie, niedaleko Poznania?). Z współczesnych nam fotografów obowiązkowo należy wymienić Tyszkę czy Wolańskiego. Niestety, w moim przypadku sprawdza się pewna prosta zasada, która dla wielu może brzmieć jak cliché - co za dużo,to niezdrowo. Medialny szum jednych zaintryguje i zachęci, innych odrzuci. Sama zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy, dlatego między jedną popołudniową kawą a drugą wolę przeglądać prace artystów, o których na nieszczęście (albo i na szczęście), świat jeszcze nie słyszał i nikt nie oszalał na ich punkcie (no, może prócz mnie!). A z pewnością warto o nich usłyszeć i co ważniejsze - zobaczyć ich prace.
Pierwszą panią, którą być może już ktoś zna, jest Aleksandra Zaborowska. Ciężko napisać coś o fotografii Oli, by nie zabrzmiało to banalnie, bo w końcu wychwalać potrafi każdy. Przeglądając jej prace widać dobrą technikę, wspaniały i godny podziwu rozwój, świetnie zrealizowane pomysły, idealny dobór modelek... i wiele innych elementów, które zachwycają. Takie fotografie można spotkać wszędzie - to w końcu powinno charakteryzować dobre zdjęcie mody. Jednak jej prace odróżnia jedno, najważniejsze. Uczucie. Ola potrafi czarować, tego jestem pewna. Nieważne, czy wykonuje autoportrety (nie znam innego fotografa, który tworzy takie cuda!), czy zdjęcia fashion, będące zleceniem od projektanta, od razu widać, że wkłada w to całą siebie. I do tego samego zmusza ekipę, potrafi wykrzesać z modelki tyle uczuć, ile tylko chce. I jakie chce. Umiejętność godna podziwu.
Martyna Galla - mówi wam coś to nazwisko? Skojarzenie z Dilemmas Magazine jak najbardziej poprawne, bo to właśnie ona wykonywała jedną z sesji do tego internetowego magazynu (Wydanie zimowe, 2009). Najbardziej urzekające są opowiadane przez nią historie - nieprzypadkowo tak nazywa się jeden z działów na jej stronie. Kilka zdjęć z danej sesji potrafi powiedzieć więcej, niż niejeden film czy książka. Dobór modelek, ciuchów i miejsca - perfekcyjny. Obok takich zdjęć nie przechodzi się obojętnie. Ciężko zamknąć okno przeglądarki.
Żeby nikt nie posądził mnie o dyskryminację płci - Sebastian Ćwik. Kiedyś natknęłam się gdzieś na krótką wzmiankę na jego temat, która szczerze mówiąc w 100% oddaje to, co o nim sądzę - młody i piekielnie zdolny. Ciężko napisać o nim coś więcej, prócz tego, że skrycie podkochuję się w jego zdjęciach.. ale nie powinnam o tym pewnie wspominać, więc po prostu - to trzeba zobaczyć. Moda w jego wykonaniu smakuje wybornie.
Sebastian Cviq Photography
Informacje dotyczące historii fotografii pochodzą z internetu (głównie angielskojęzyczna Wikipedia). Fotografie 3 opisanych artystów pochodzą z ich portfolio, linki powyżej.
Vika jest suuuuper :) A Martynę Gallę znam osobiście, nawet bywa, że robi sesje w moim studio :) Pozdrawiam i dorzucam sobie bloga do ulubionych bo bardzo mnie zaciekawił:) (osobistastylistka.blox)
OdpowiedzUsuńJa z nią pracowałam tylko pośrednio, ale współpracujemy z tą samą makijażystką :) Pisz, pisz - jest super :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł, świetny blog, interesujący. Dzięki za radę co do swetra :) Zapraszam częściej
OdpowiedzUsuńArtykuł w sam raz - nie przegadany, ale zawierający w sobie sporo ciekawostek, a co najważniejsze - także nienachalnie zaznaczonych odczuć autorki.
OdpowiedzUsuńJeden cytat rządzi :) :
"Ciężko zamknąć okno przeglądarki."
natknęłam się na tego bloga przypadkowo-i już od razu zgrabny tekst o mojej ulubionej fotografii mody, dodaję do rss i czekam z niecierpliwością na kolejne posty. x
OdpowiedzUsuńdziekuje, jednak nie wiem czy kojarzenie mnie z dilemmasem jest prawidłowe ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Martyna
Re : Sama zwracam uwagę na to, czyjego autorstwa są sesje w magazynach, skąd takie wnioski. Tutaj raczej na zasadzie 'może stąd komuś coś świta', bo grupa czytelników Dilemmas najprawdopodobniej pokrywa się z czytelnikami blogów o modzie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zostałam źle zrozumiana, bo miało to zabrzmieć pozytywnie.
Pozdrawiam :)