O mały włos przegapiłam jedną ciekawszych kolekcji w tym sezonie. Byłam pewna, że dawno o niej napisałam - w końcu przez moją głowę przetoczyło się tyle komplementów. I chociaż mam kilka uwag (o tym za chwilę), to ostatnia kolekcja Diany Jankiewicz sprawia, że ponownie chcę więcej i więcej.
W kolekcjach Diany Jankiewicz numerem jeden są płaszcze. Tym razem projektantka podsuwa nam cztery interpretacje klasycznego trencza. Trochę za duże, mocno przewiązane w talii, są chyba najbardziej ponadczasową i zmysłową (!) rzeczą, jaką mogłabym wyobrazić sobie we własnej szafie. Nie potrzebują dodatkowej oprawy, jedynie osobowości… i czerwonych ust. Obok klasyki pojawiają się też mocne sylwetki z jedwabnej organzy: lekko prześwitujące, jakby niezdecydowane, czy mają zasłaniać, czy odsłaniać. Kolekcja New Translation to z jednej strony odwołanie do jednego z najpiękniejszych filmów, jakie widziałam (chyba czas na filmowy wieczór z Lost in translation), z drugiej - reinterpretacje ponadczasowych modeli. Obok wspomnianych płaszczy pojawia się też dużo jedwabiu w kilku odsłonach: pasujący do wszystkiego top, szerokie spodnie oraz absolutnie urzekająca długa suknia. Ten model, z jego cienkimi ramiączkami i dużym dekoltem na plecach, szybko stał się dla mnie synonimem lata. Diana proponuje rzeczy rewelacyjnie wykonane (sprawdzałam!) i uniwersalne. Na wesele i na szaloną imprezę, randkę i spotkanie z teściową. Moje zarzuty? Mimo wszystko wolałabym zobaczyć więcej modeli: myśl o większej, spójnej kolekcji, w której poszczególne elementy uzupełniałyby się, napędza moją wyobraźnię. Jest jeszcze jedna rzecz. W czerwcu - o ja naiwna - zgodziłam się przymierzyć jeden z płaszczy Diany. I chociaż na zewnątrz panował upał, to wcale nie chciałam go zdejmować. Przecież w takim płaszczu mogą przydarzyć się tylko piękne rzeczy.
Zdjęcia - Aleksandra Pavoni & Grzegorz Hospod, modelka - Ewa Wysocka, stylizacja - Robert Kiełb, makijaż - Magdalena Wińska, włosy - Emilia Skubisz, buty - KYOSK, miejsce - kawiarnia STOR.
Ta pomarańczowa sukienka jest przepiękna. Zresztą, cała kolekcją jest świetna! Nic tylko się zachwycać, a potem... kupować :)
OdpowiedzUsuńA widziałaś wersję w granacie? CUDO!
UsuńGdybym z pożaru mogła uratować tylko jedno swoje ubranie, to byłby granatowy płaszcz Diany. Gdybym miała jeszcze jeden (np. z tej kolekcji) to nie wiedziałabym, który ratować! :D
OdpowiedzUsuńHahaha, cudowny komentarz!! Tego płaszcza bardzo Ci zazdroszczę i sama czekam na nową, jesienną kolekcję Diany, bo przydałoby mi się takie cudo. :)
Usuń