Kiedy zaczynałam pisać bloga, o polskich projektantach mówiło się przede wszystkim w kontekście eleganckich sukienek i wielkich imprez, czasem wspominało się też o ślubach, rzadziej - o tym, co nosimy na co dzień. A marek, u których można było zrobić zakupy bez zaciągania kredytu, było naprawdę niewiele. Cudownie widzieć, że teraz "od projektanta" można mieć wszystko, co nam się tylko zamarzy. A w wakacje zamarzyć może się chociażby strój kąpielowy. Koniecznie od Bodymaps!
Stroje kąpielowe to trudny temat: nie można poszaleć z materiałem (liczy się przede wszystkim funkcjonalność), ograniczone są też formy (chociaż podwyższone stany, elastyczne paski i oryginalne dekolty zdają się trochę przeczyć mojej teorii). Są tu modele bardziej sportowe, pojawia się też trochę delikatnej, zmysłowej siateczki. Jednak na pierwszy plan wysuwają się wzory - u Bodymaps jest co podziwiać. Autorskie printy w trzech zestawieniach nawiązują do zmieniającego się w ciągu dnia światła (Daybreak, Noon oraz Dusk), a ich kolorowe połączenia - do basenowej mozaiki i fal. Takich wzorów nie powinno się zabierać wyłącznie na plażę i ukrywać przed miejskim gwarem, chętnie zobaczyłabym je gdzieś pod zwiewną sukienką i głębokim dekoltem bluzki. Chociaż nie przekonuje mnie argument, że tym wzorom można się oprzeć - dla tych, którzy jednak próbują: w kolekcji jest również klasyczna czerń i głęboka zieleń. Może dla niektórych zabrzmi to dziwnie, ale czuję, że to kostiumy… z potencjałem. Nie tylko takim do stylizacji (sama widzę setki połączeń w głowie!) i bycia królową plaży (w takim stroju to chyba jasne!). Obok torebek Zosi Chylak to kolejny, letni "must-have", a kto wie… może jeszcze zobaczymy go u boku Jamesa Bonda!
Też mam w planach post o Bodymaps, więc napiszę tylko tyle: CUDO!!! :)
OdpowiedzUsuńPisz koniecznie! :)
Usuń