23 listopada 2012

Secrets

Nie znam kobiety, która nie kocha butów. Powiem więcej - znam kilku mężczyzn, którzy kochają je równie mocno, jak ja. Można przeżyć bez sukienki i nowego swetra, ale buty? Nie muszę wymieniać czysto pragmatycznych względów, estetycznych też jest całkiem sporo. A dodatkowo, z jakichś nieopisanych, tajemniczych powodów, wyjątkowo mocno kuszą i wołają do kart kredytowych... Kiedy widzę te od Agi Prus, serce zaczyna bić szybciej - bo są i piękne, i wspaniale zrobione. Mam słabość do takiej ręcznej roboty (do Robotów Ręcznych przy okazji też!). Nie da się przejść obok nich obojętnie. Z resztą nie przeszłam, bo rok temu w Łodzi pierwszy raz zwróciłam na nie uwagę. Od tego czasu regularnie obserwuję i obiecuję sobie, że w moim posiadaniu znajdzie się przynajmniej jedna para.

Stara i mądra prawda mówi: w buty warto inwestować. Sama w to nie wierzyłam, bo przecież wszystkie baletki po połowie sezonu nadawały się do wyrzucenia, a kozaki co roku zostały skonsumowane przez zimową sól na drogach. A potem się skusiłam raz (i drugi, i trzeci...) - okazało się, że dobrze wykonane buty przetrwają i ulewę, i śnieżycę, i gorące lato. Przetrwają też stopy, co jest dość istotnym argumentem "za". Chociaż wiele par butów uśmiecha się do mnie mocno - wolę kupić jedną, świetnie wykonaną i związać się z nią na kilka lat. Dlatego też postanowiłam (w niedalekiej przyszłości) zakupić jedne z butów Agi Prus. Podoba mi się jej związanie z historią, wykorzystanie tego, co osiągnął jej dziadek (archiwalne zdjęcia na jej fanpage'u zawsze wzbudzają mój uśmiech) i nadanie temu świeżego ducha. Takie inicjatywy zawsze zyskują moją aprobatę!
Najnowszy lookbook kolekcji Secrets jest trochę mroczny i niepokojący - taka jesień też jest piękna. O urodzie butów nie muszę chyba już nawet wspominać, bo angielki z lakierowanej skóry już pokazywałam na fanpage'u - wzbudziły nie tylko mój zachwyt. Klasyczne, świetnie zrobione, ale i nowoczesne, to zdecydowanie jeden z najbardziej udanych modeli Agi. Są też dwie wersje sztybletów na obcasach, stabilne i trochę ciężkie, czyli dokładnie takie, jakie być powinny. Żałuję, że w loobooku pokazano tylko kilka modeli, bo nie mogę wyjść z podziwu, że takie cuda ktoś jeszcze robi...i to ręcznie. Mam nadzieję, że duch rękodzieła, wbrew zapowiedziom, jeszcze nie odchodzi w niepamięć. A żeby podtrzymać go przy życiu możemy wykorzystać swoją kreatywność, bo buty Agi Prus można też dowolnie skomponować i zamówić dokładnie w takim rozmiarze, jaki sobie zażyczymy (nawet, jeśli będzie to 35). Moim faworytem cały czas pozostają piękności ze zdjęcia poniżej!
Wszystkie zdjęcia - Honorata Karapuda, modelka - Marta Prus, MuA - Izabela Jahnz, włosy - HMP, ubrania - Hi-End. Zapraszam na stronę i fanpage Agi Prus.

14 komentarzy:

  1. Przyznaję - angielki mają swój urok, ale potrzebują również właściwej garderoby. Moja zdecydowanie lepiej będzie współpracowała np: z niebieskimi sztybletami. Już je widzę na moich stópkach ;-) A autorskie i ręczne wykonanie zawsze zasługuje na duże brawa - w tym wypadku na bardzo duże !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztyblety też są piękne i tak jak pisałam - chętnie idę na taki układ!!! ;)

      Usuń
  2. Podobają mi się te czarno - brązowe i niebieskie. Angielki podobają mi się u innych (w dobrej stylizacji)... Największy problem w naszym klimacie jest chyba z kozakami. Najlepiej wyglądają te z naprawdę dobrej skóry (chociaż tak bardzo chciałabym zastąpić je sztuczną - ze względu na zwierzaki :( ) ale takie kosztują, a jak sama wspomniałaś na nasze zimowe chodniki wysypane solą się nie nadają :/ Podobno Stella McCartney robi buty z eko skóry i tak dobrej jakości, że ciężko się zorientować, więc... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, kozaki to odwieczny problem, przez to paskudztwo, którym sypane są chodniki... A jeśli chodzi o skórę - wiadomo, ile "eko" w ekoskórze, więc ja jednak staram się wybierać naturalną. Myślę, że większą szkodą dla środowiska jest np. 5 par "eko" kozaków, niż jedna porządna... i mniej chłonie to paskudztwo, moje kozaki w tej chwili wchodzą w 3 sezon a wyglądają jak nowe - i nie żartuję :)

      Usuń
  3. Rozczuliła mnie ta informacja, że dziadek również był szewcem, rodzinna tradycja to jest coś pięknego, wartego podtrzymania. Aga robi absolutnie piękne buty, od dawna podglądam i po cichu marzę. O lakierowanych angielkach (granatowych lub beżowych) albo o mokasynach... Chyba zacznę zbierać pieniądze z myślą o wiośnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerknij na zdjęcia - to dopiero rozczulenie...cudowny klimat :) U mnie też marzenia dotyczą angielek lub mokasynek, ale chyba skuszę się na te pierwsze!

      Usuń
  4. Świetny wpis Kelly!
    Uwielbiam buty w męskim stylu:)

    Pozdrawiam weekendowo,
    B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo:) Angielki chyba nie tylko mi skradły serce! Pozdrowienia:)

      Usuń
  5. To jest odwieczny dylemat. Czy kupić kilka par tańszych butów, czy jedną droższą, ale za to wysokiej jakości? Ja niestety ulegam w większości wersji: na ilość, ale muszę w końcu pójść po rozum do głowy ;)
    Propozycje Agi Prus są faktycznie świetne! Najbardziej podobają mi się angielki! :)
    Twojego bloga odkryłam dzięki polecającemu artykułowi i zapowiada się, że będę tu wpadać częściej ;)

    Pozdrawiam,

    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja poszłam i stwierdzam, ze wychodzi mi to tylko na dobre...nie trzeba płakać nad obtarciami i nad tym, że kolejna para do wyrzucenia!

      Miło mi bardzo i mam nadzieję, że będzie po co zaglądać. Pozdrowienia:)

      Usuń
  6. te zdjęcia są przeprzepiękne. marzą mi się takie... i zdjęcia, i buty (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak tak tak,nawet potrójne tak - zdjęcia, buty i hajendowe zestawy ;)

      Usuń