31 sierpnia 2013

Inspiracje - powrót do szkoły

Pierwszy września jutro - czas do szkoły! Chociaż z liceum pożegnałam się już kilka lat temu, nadal początek tego miesiąca kojarzy mi się z długimi przerwami i ciągnącymi się w nieskończoność lekcjami matematyki. Chociaż ominęła mnie "mundurkowa era", marzyłam trochę o ciuchach rodem z amerykańskich szkół. Oczywiście nie byle jakich, bo wśród szkolnych inspiracji pierwsze miejsce miał oczywiście serial Plotkara (do teraz chętnie podglądam tamte ubrania - na przykład tutaj). Czasem tęsknię jeszcze za czasami, kiedy wieczorem wraz z przyjaciółką wybierałyśmy pasujące opaski, a co wtorek wyczekiwałyśmy nowego odcinka ulubionego serialu. I chociaż jego bohaterowie byli tylko uczniami, ubierali się lepiej niż dorośli. A ja nadal marzę o zestawach ze szkoły rodem z Gossip Girl, pełnych opasek, uroczych nakryć głowy, kokardek i kaszmirowych swetrów!

Kapelusze z dużym rondem podobają mi się chyba od zawsze, mam wrażenie, że z najprostszego zestawu potrafią stworzyć coś przyciągającego wzrok. Jedwabna bluzka od Agnieszki Orlińskiej wpadła mi w oko, kiedy zobaczyłam ją na pokazie w Łodzi... ale taka perełka wymaga odpowiedniej oprawy. Wełniane, eleganckie spodnie, skórzane szpilki (piękny kolor!) i miękka, pojemna torba - to dla mnie zestaw idealny!

Serialowa Blair nie wychodziła z domu bez opaski - oczywiście odpowiedniej do okazji. W swojej kolekcji chętnie znalazłabym wersję bogato zdobioną błyszczącymi kamieniami i perełkami. Trencz najchętniej noszę z podwiniętymi rękawami, dlatego uwielbiam połączenie z długimi rękawiczkami.
Chociaż w Polsce temat mundurków jest dość kontrowersyjny (naprawdę jest ktoś, kto uważa, że idealnym rozwiązaniem jest polarowa bluza?!), te zagraniczne cały czas kuszą... nie tylko uczniów szkół. W końcu dopasowana spódnica i ciemna marynarka to rzeczy ponadczasowe i sama nie wyobrażam sobie bez nich własnej szafy. Od kiedy zobaczyłam granatowe inspiracje Ani, myślę o dobrze skrojonym żakiecie w tym kolorze. Chyba znalazłam ideał!

26 sierpnia 2013

Pitchouguina FW 2013

Anna Pitchouguina to jedna z tych projektantek, które wiedzą czego chcą i nie tracą czasu - na bieżąco pracują nad kolejnymi projektami. A na dodatek potrafią wykreować markę, która ma rozpoznawalny styl i tak charakterystyczną atmosferę wokół siebie, że nie da się jej pomylić z żadną inną firmą. Od pierwszego wpisu o Ani minęło trochę czasu, ale jej projekty cały czas przywodzą mi na myśl... spokój i szczęście.
Pitchouguina wydaje się w swojej pracy tak szczera i autentyczna, że dla mnie samo patrzenie na jej ubrania to przyjemność. Mięsiste tkaniny i futrzane wstawki wyglądają bardzo zimowo i chociaż pojawiają się też nadruki w kwiaty oraz zwiewne dodatki, całość jest osadzona w klimacie grubych skarpet, ciepłych koców i kubka z gorącą herbatą. Chociaż pojawia się tutaj wiele prostych rozwiązań, to jest w nich coś charakterystycznego, łatwego o zapamiętania. A jednocześnie każde z ubrań wykonane jest tak, że można od razu w nie wskoczyć, wyjść z domu i włóczyć bez celu po mieście. To taki uroczy, współczesny romantyczny duch zamknięty w pięknych formach. Jesień z Anią Pitchouguiną zapowiada się naprawdę pięknie.
Wszystkie zdjęcia - materiały prasowe pitchouguina. Zapraszam na stronę oraz fanpage projektantki.

21 sierpnia 2013

Michał Mrzygłód - chin-suru

Chociaż uwielbiam polską modę, niezbyt często zdarza się, żeby jakakolwiek kolekcja wbijała mnie w fotel. Takich emocji na pewno nie wzbudza też to, co w naszym kraju proponuje się mężczyznom, a co zwykle można zamknąć zaledwie w jednym słowie - nuda. Na szczęście Michał Mrzygłód nie zrobił dla niej miejsca.
Michał Mrzygłód ma już za sobą studia w warszawskiej Katedrze Mody na ASP, obecnie uczy się w London College of Fashion. Patrząc na kolekcję "chin-suru", nie chce mi się wierzyć, że to debiut projektanta. Wszystko jest tutaj dopracowane - od ubrań (to oczywiste), po dodatki, świetny jest też lookbook i jeśli ktoś powie mi, że polskie sesje nie są na światowym poziomie, mogę pokazywać zdjęcia Daniela Jaroszka jako silny kontrargument. Chociaż kolekcja nie potrzebuje zdjęć i broni się sama (wystarczy zajrzeć do relacji ze Złotej Nitki). Zachwyca mnie mnogość kolorów i ich odważne połączenia, ale także wspomniane dopracowanie. Wszystkie dodatki zostały wykonane na potrzeby kolekcji - łącznie ze świetnymi butami (!), które przypominają tradycyjne, drewniane obuwie japońskie. Chin-suru czerpie z kultury tego kraju, a zmiany zachodzące w społeczeństwie stały się punktem wyjścia dla kolekcji.
Michał nie boi się ani kolorów, ani materiałów. W kolekcji łączy ze sobą ciekawe faktury z mocnymi barwami, pojawia się "wężowa" skóra (która tak naprawdę jest skórą łososia) oraz neopren, zamknięty w formie świetnie skrojonej, trochę sportowej kurtki z ozdobnym tyłem. Pojawia się tylko jedno pytanie... Czy w Polsce mężczyźni są gotowi na taką kolekcję? Według mnie odpowiedź brzmi prosto - nie. Ale czy to ujmuje tym projektom? Nie! Zwykle podchodzę do takich pomysłów sceptycznie, ale ten całkowicie popieram. Bo jest odważny, przemyślany i dopracowany. A sam projektant do tematu podchodzi bardzo elastycznie, co utwierdza mnie w tym, że wie, co robi. Przyznaje, że kolekcja została stworzona dla mężczyzn, ale nie widzi problemu, by ubrania nosiły kobiety. A ja powiem tylko tyle, że to nazwisko warto zapamiętać, bo Michał Mrzygłód jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy.
Wszystkie zdjęcia - Daniel Jaroszek, model - Michał Sadowski, makijaż - Ola Szablowska, miejsce - Studio Tęcza. Zapraszam na fanpage projektanta.

19 sierpnia 2013

7. Art & Fashion Festiwal / Industry

Na myśl o miękkich, ciepłych swetrach robi mi się jakoś lekko na duchu, w końcu wracam do zdjęć z jesienno-zimowych pokazów i coraz chętniej komponuję (w myślach) idealną jesienną garderobę. Lubię lato, dlatego  nie wiedziałam, że tak szybko będę mogła to napisać... Nie mogę doczekać się jesieni. Ale tym razem ubrania schodzą na dalszy plan - myślę za to o tym, co dobrego przyniosą nadchodzące miesiące. A na samej górze listy znajduje się pozycja, której nie mogę pominąć, czyli siódma edycja Art & Fashion Festival w Starym Browarze.
Kilka intensywnych dni w październiku wynagradza całą resztę roku, kiedy w Poznaniu za dużo się nie dzieje. Dla tych, którzy mają w sobie sporo kreatywności i jeszcze więcej zapału, najważniejszą częścią festiwalu z pewnością okażą się warsztaty (w programie między innymi stylizacja, fotografia i projektowanie ubioru). Rekrutacja rusza na początku września i potrwa prawie miesiąc. Sama zastanawiam się, czy dam radę przygotować portfolio na odpowiednim poziomie, ale wiem, że warto spróbować. Bo to doskonała okazja do tego, by zawiązać świetne znajomości i nauczyć się czegoś nowego, a potwierdzą to absolwenci AFF, wśród których widzę same znajome nazwiska - między innymi Agatę Bieleń, Domi Grzybek, Olgę Mieloszyk i Ewelinę Klimczak.
Chociaż podczas AFF prace warsztatowiczów zwykle można podglądać przez cały tydzień, najciekawszym punktem programu są według mnie wykłady w ramach Open University. Cały czas wspominam ubiegłoroczne spotkania, ale w tym roku temat dotyka dokładnie tego, co interesuje mnie najbardziej. "Fashion industry", czyli moda i sztuka jako przemysł - nie mogłam lepiej trafić! Wśród prelegentów jak zwykle pojawią się naprawdę różnorodne postacie, między innymi dyrektor do spraw komunikacji grupy Inditex (czyli między innymi Zary), autorka bloga Into The Fashion... i kilka innych osób, o których więcej przeczytacie na fanpage'u AFF. Oprócz wykładów znajdzie się też coś dla fanów filmu i... polskiej mody. Bo to właśnie na festiwalowy weekend zapowiedziano Hush Warsaw. Znając listę projektantów, którzy do tej pory prezentowali się na tych targach, planującym odwiedziny mogę doradzić tylko jedno - zacznijcie oszczędzać już teraz, bo pokus będzie naprawdę dużo. Spodziewam się najciekawszych polskich projektantów! I nie mogę doczekać się października. Mam nadzieję, że widzimy się w Poznaniu.


Art & Fashion Festival / Art & Fashion. Industry
8-20 października 2013
Stary Browar, Poznań 

Zdjęcia - ubiegłoroczna edycja AFF, Marek Makowski, ilustracja - kreacja Magdy Antoniuk dla AFF. Więcej informacji na temat festiwalu na stronie Starego Browaru i fanpage'u AFF na Facebooku.

14 sierpnia 2013

Magda | Elle Polska

Wiem, że poniższa fotografia jest w tej chwili wszędzie, ale po prostu nie mogłam się oprzeć przed zamieszczeniem jej na blogu. Między innymi po to, żeby łatwiej było uwierzyć... że naprawdę można w Polsce zrealizować świetny projekt! W końcu da się zrobić genialną sesję okładkową, wybrać świetne ujęcie (a nawet dwa!), z którego piękna modelka spoglądać będzie na nas przez najbliższy miesiąc. Wierzę, że dobre prace należy polecać, dlatego uważam, że z czystym sumieniem mogę taką okładkę chwalić bez końca!

Mamy w Polsce świetnych fotografów i dobrych stylistów. Nie brakuje oczywiście modelek, także tych, o których świat dopiero ma się dowiedzieć (ale wybór Magdy Frąckowiak do wrześniowego numeru to według mnie strzał w dziesiątkę!). Mam nadzieję, że coraz częściej, zamiast patrzeć z zazdrością na zagraniczne publikacje, będziemy chwalić się własnymi okładkami (a nie przedrukami). Bo w końcu mamy tyle pięknych twarzy (i ubrań!) do pokazywania! Ta okładka Elle od razu wpisała się na listę moich ulubionych (obok pierwszego numeru Harper's Bazaar z Małgosią Belą). Żałuję, że poznańskie Take Me zakończyło już swoją działalność, bo byłam fanką ich prostych, ale łatwych do zapamiętania fotografii... A jakie są Wasze ulubione okładki polskich magazynów?

Zdjęcia - Magdalena Łuniewska, modelka - Magdalena Frąckowiak/Model+, stylizacja - Ina Lekiewicz
Więcej zdjęć - Design Scene

12 sierpnia 2013

Niebagatela

Cieszy mnie, że coraz więcej mówi się o polskiej modzie, a ta nie przestaje pozytywnie zaskakiwać. Moje ostatnie odkrycie? Okulary. I to nie byle jakie, bo... drewniane. Pomysł wykorzystania tego surowca nie jest nowy, ale efekty są naprawdę przyjemne dla oka (dosłownie!). Na dodatek całość wykonywana jest ręcznie w Polsce. A to wszystko pod urzekającą nazwą - Niebagatela.
Drewno jest na tyle ciekawym surowcem, że formy pięknych oprawek pozostały proste i klasyczne. To materiał gra tutaj pierwszoplanową rolę. Orzech amerykański, jesion, drzewo różane? Proszę bardzo! Wybrany przez nas kolor i kształt może zdobić zarówno szkła korekcyjne, jak i popularne ostatnio zerówki. Znajdzie się też coś dla tych, którzy chcą uchronić wzrok przed promieniami słońca. Oczywiście wszystkie modele wykonywane są na zamówienie, więc na efekt końcowy trzeba trochę poczekać - ale proces można podglądać na zdjęciach (takich, jak powyżej) i zachwycać się tym, jak powoli ze zwykłego kawałka drewna, powstaje piękny, użyteczny przedmiot. Myśl o tym, że są oprawki tworzone są ręcznie i z dbałością o każdy detal sprawia, że docenimy uroki "slow fashion". A Niebagatela to naprawdę ciekawe wznowienie rzemieślniczych tradycji!
Wszystkie zdjęcia - informacje prasowe Niebagatela. Zapraszam na fanpage marki na Facebooku.

7 sierpnia 2013

Inspiracje: miasta i kolory

Banałem wydaje się stwierdzenie, że inspirować może wszystko. Ale... dlaczego nie? Czy są jakieś ograniczenia? Tak naprawdę wszystko może być motywacją dla naszej kreatywności. Moja czasem potrzebuje takiego "kopa" z zewnątrz. Sama często zwracam uwagę na połączenie kolorów - dopiero, kiedy zobaczę je w danym zestawieniu odkrywam, że wyglądają razem całkiem nieźle. Irlandzkie drzwi, miejskie rowery pod ścianą zamalowaną spray'em, Vespa? Nagle okazuje się, że wszystko do siebie pasuje!




5 sierpnia 2013

Glowing in the dark

Co sezon zastanawiam się, jaką kolekcją zapowiedzieć nową porę roku. Bo przecież wcale nie chcę jeszcze myśleć o jesieni i zimie, z przyjemnością korzystam z długich dni, słońca i ciepła. Jeśli cokolwiek ma to zmienić, będzie to tylko porządna kolekcja. Chociaż pisałam już o pokazie Simple, brakowało mi mocnego wejścia jesieni. W odpowiedzi przychodzi Ania Kuczyńska i Glowing in the dark.
O ile po ostatniej kolekcji Kuczyńskiej czułam niedosyt, teraz wszystkie moje zmysły są zaspokojone. Bardzo cieszy mnie to, że kolejny raz znalazło się sporo kobiecości - podkreślona talia, gładko przylegające do ciała materiały, koronka. Wszystko bardzo klasyczne, ale uszyte tak, że nie mogę oderwać wzroku, a jeśli już próbuję, to przeszkadza mi w tym dyskretnie błyszczący welur albo szeleszczący ortalion. W końcu mamy też zimę. Prawdziwą. Miękko okalające szyję golfy, przed którymi zawsze się wzbraniałam, kojarząc je z czymś absolutnie niemodnym i niewygodnym, wyglądają tutaj wyjątkowo... nonszalancko i kobieco. Jest też czerwień, o której niedawno rozmyślałam w kontekście polskiej mody (dlaczego tak mało jej w naszych kolekcjach?), granat, nie powinna dziwić czerń. W jednym zestawie jest skromna i ponadczasowa, w innym błyszczy na plecach, ukrywając (wstydliwe?) wyznanie. Kuczyńska co sezon dopracowuje też detale oraz stylizacje. I mam wrażenie, że jako jedna z niewielu w Polsce może wykreować modę na pewne rozwiązania. Dlatego jeśli na ulicy spotkam kogoś w czerwonych rajstopach albo małą torebeczką zawieszoną na szyi, będę mogła się uśmiechnąć, bo Kuczyńska nieustannie inspiruje.

Wszystkie zdjęcia - materiały prasowe Ani Kuczyńskiej, zapraszam na stronę i fanpage.