26 kwietnia 2013

Grzegorz Masztakowski

Jednym z moich ulubionych fotografów jest Koray Birand - ogromnie ucieszyła mnie jego współpraca z polskim wydaniem Harper's Bazaar, a piękna Małgosia była tylko wisienką na torcie. Uwielbiam proste i kobiece zdjęcia, w których zamyka się zmysłowość, ale i delikatność. To dokładnie takie prace, do których najczęściej wzdycham! Niestety, mam wrażenie, że w Polsce raczej się tak nie fotografuje. Na szczęście są wyjątki, a jednym z nich jest na pewno Grzegorz Masztakowski, o którym po prostu muszę tu wspomnieć!
Najlepszym argumentem na to, że prace Grzegorza musiały znaleźć się na tym blogu, są oczywiście po prostu jego zdjęcia. Mogłabym zostawić je bez żadnego opisu i z pewnością obroniłyby się same. Mam wrażenie, że nawet, jeśli fotograf ubiera modelkę w muchę i garnitur, to podkreśla jej kobiece cechy. Stylizacje i dobór scenografii także należą do mocnych stron tych zdjęć (z Grzegorzem współpracują między innymi Helena Durda i Sandra Panuś). W efekcie powstają prace, które wielokrotnie stawały się tłem mojego pulpitu, a mam nadzieję, że kiedyś trafią też do magazynów (debiut w Barrel już zaliczony!) i na ich okładki. Mimo tego, że dobrze znam wszystkie zdjęcia z portfolio Grzegorza, to cały czas stanowią one ogromne źródło inspiracji i lubię do nich wracać. Czekam na nowości w jego wykonaniu!
Wszystkie zdjęcia - Grzegorz Masztakowski, zapraszam na jego profil na Facebooku.

24 kwietnia 2013

le retour à la raison

Przed chwilą pisałam o "liście pewniaków", a teraz muszę do niej wrócić - bo Natalia Siebuła jest projektantką, która trafiła tam jako pierwsza. Za to tym razem nie mogę o kolekcji napisać tak, jak zawsze, ponieważ byłam w nią bezpośrednio zaangażowana. Zbyt wiele emocji towarzyszy tym ubraniom! Z jednej strony nie pozwala mi to na zdystansowanie się, z drugiej - poznałam wszystko na tyle dobrze, że mogłabym opowiadać o tym nawet bez zdjęć.
Wiosenna kolekcja to "powrót do rozumu" -  le retour à la raison, uspokojenie po trochę niepokojącej i ciężkiej zimie. Jest lekko - dużo tu zwiewności, delikatności. Sylwetki są proste i często dopiero po dokładniejszym przypatrzeniu się, można zauważyć niektóre detale - idealnie proste linie zakładek, drobne ozdoby na rękawach, dyskretne metki z logo NS. Natalia jak zwykle nie poddaje się za bardzo trendom ani sezonowości, pozostając w swoim miejskim świecie - nawiązania do poprzednich kolekcji, chociaż zostały odświeżone, dla wprawnego oka powinny być widoczne. Tym razem projektantka wyszła trochę poza swoją sferę bezpieczeństwa. Obok bieli, czerni, beżu i szarości zmieszanej z kroplą błękitu, kolorów, które na stałe wpisały się już do katalogu barw Natalii, pojawił się ciepły odcień musztardy i jeszcze ładniejsze połączenie bakłażanowego z czerwonym winem. Jest nawet drobny wzór na jednej z tkanin. Pojawiają się płaszczyki (zarówno grubsze, jak i cieńsze, które mogą stać się też długą koszulą lub skromną sukienką). A same sukienki są niesamowicie lekkie i wygodne. Zawsze wydawało mi się, że luźne kroje Siebuły nie są dla mnie, ale ta kolekcja zmieniła moje podejście - dawno w żadnym ubraniu nie czułam się tak swobodnie i naturalnie. I myślę, że właśnie tego oczekują klientki Natalii Siebuły. Zostawiam Was ze zdjęciami-zapowiedzią, pełna kolekcja już niebawem na stronie NS.
Wszystkie ubrania - Natalia Siebuła, zdjęcia - Piotr Czyż, biżuteria - Ania Ławska. Dziękuję wszystkim za cudowną współpracę.

22 kwietnia 2013

Wearso SS 2013

Czy macie wśród znanych Wam projektantów takich, których można określić mianem "pewniaka"? Przy których nawet przed zobaczeniem kolekcji, możecie już stwierdzić, że będzie dobra? Na mojej liście jest kilka takich marek, chociaż do wpisywania na nią podchodzę ze sporą ostrożnością. Wśród nich znajduje się między innymi Wearso. I wiem, że tego wyboru nie pożałuję.
Wearso było, jest i zapewne będzie marką przemyślaną. Chociaż nad strategią jej działania nie trzeba się specjalnie zastanawiać, bo wszystko płynie prosto od Oli Waś. Mam wrażenie, że ruchy Wearso są w pełni szczere i prawdziwe, spójne z tym, co projektantka i właścicielka tego eko-dziecka myśli i planuje. Stąd w nowej kolekcji brak zaskoczenia - dominują ciemne barwy (do czerni i szarości dołączyła piękna, głęboka zieleń), z drobnym ukłonem w stronę bieli, luźne, swobodnie otaczające ciało formy. Dużo rozwiązań, które zależą od prywatnych upodobań (w końcu tajemnicza bluzka z pierwszej kolekcji, posiadająca aż 4 rękawy to chyba znak rozpoznawczy marki). Są też kobiety. Nie modelki, tylko prawdziwe kobiety, które są na zdjęciach równie prawdziwe, co ubrania Wearso. Naturalne i piękne, nie są przebrane, nie dają się zdominować ubraniom. To one decydują o tym, jaki te mają charakter. Wśród nich jest między innymi Harel - co ciekawe, kiedyś, odwiedzając sklep na Mokotowskiej, pomyślałam właśnie, że Ewa byłaby dla tych ubrań idealną modelką (czy raczej właścicielką). I jest! Nie da się temu zaprzeczyć. Tak jak i temu, że Wearso kolejny raz pokazało naprawdę dobre ubrania. Które z ręką na sercu mogę polecić, bo moja bluza (z metką Wearso oczywiście) szybko awansowała do rangi czegoś, czego nie da się zastąpić.
Wszystkie zdjęcia - Marta Pruska, scenografia - Wito Bałtuszys, o cerę modelek zadbała Firma Kokarda, o włosy - Raff Zurr, na zdjęciach - Magdalena Łach, Karolina Gruszka, Joanna Skoneczna, Julita Olszewska, Dominika Wróblewska , Julia Sent, Liubov Gorobiuk, Joanna Kwapińska, Aleksandra Wysocka, Harel. Zapraszam na stronę i fanpage Wearso.

19 kwietnia 2013

Misz Masz

Miło mi poinformować, że mam przyjemność patronować kolejnemu przedsięwzięciu poświęconemu polskiej modzie - młodym, ale wyjątkowo szybko rozwijającym się targom Misz-Masz. Idea jest prosta - przybliżenie twórczości projektantów tym, którzy na co dzień się z nią nie spotykają. Stąd nietypowe dla tego typu wydarzeń miejsce (centrum handlowe Blue City w Warszawie). Polscy twórcy mają do zaoferowania naprawdę dużo, nie powinna więc dziwić rosnąca popularność targów. Nie powinnam zresztą dużo opowiadać - dlaczego nie powinniście się o tym przekonać sami? Proszę rezerwować termin - 5 maja, warszawskie Blue City! Po więcej szczegółów odsyłam do wydarzenia oraz strony na Facebooku.


A jeśli ktoś nadal ma wątpliwości, czy warto wybrać się na Misz-Masz...  malutka zapowiedź tego, co w Warszawie będzie można znaleźć. Będą tam między innymi ubrania Magdy Nowosadzkiej (czyli belle), dresowe i papierowe sukienki RISK made in warsaw, piękne lamy (cały czas uważam, że to jednak alpaki) *marshmallow i najnowsza kolekcja LOUS. Będzie w czym wybierać!

17 kwietnia 2013

Marta Kuba

W ubiegłym roku wybrałam się do Warszawy, żeby obejrzeć kilka pokazów w ramach Warsaw Fashion Street. Mogę tylko delikatnie zasugerować, że kolekcje tam prezentowane raczej nie były na najwyższym poziomie... Nie udało mi się obejrzeć wszystkich pokazów, ale jak zwykle trafiłam na pełną fotorelację na stronie niezastąpionego Marka. Wśród kilku całkiem sympatycznych zdjęć, trafiłam na coś, co mnie zaciekawiło - Marta Kuba zaskoczyła prostotą połączoną z interesującymi formami.
W ubraniach projektantki na pierwszy plan wysuwa się konstrukcja, co nie powinno dziwić - Marta jest absolwentką MSKPU i widać, że na swojej twórczej drodze posiadła sporo umiejętności. Kolekcja dyplomowa, którą prezentowała w Warszawie (a która znalazła się na zdjęciach) to "Biała Przestrzeń", inspirowana rzeźbą oraz architekturą. Łączy ciężkie materiały (jak flausz), z lekkimi (szyfon, ortalion), dzięki czemu całość nie jest przytłaczająca. Zdecydowana większość wpisuje się w kategorię "do noszenia", bo konstrukcje nie są przeszkodą, a raczej ozdobą. Ostatnio niezbyt często trafiam na podobne zabawy formą, więc witam z entuzjazmem tego typu eksperymenty.

Szkoda, że na razie projektantka wycofała się trochę ze swojej działalności na rzecz stylizacji. Współpracuje z agencją fotograficzną 35milimetrów, związana jest też z magazynem Slow. Na szczęście nie skończyła z projektowaniem, nadal zajmuje się między innymi indywidualnymi zamówieniami, a w ubiegłym miesiącu można było spotkać ją na targach Polish Fashion Industry. Wnioski? Czekam na więcej, bo jedna kolekcja to zdecydowanie za mało, by wyrobić sobie o kimś zdanie, ale na to nazwisko zdecydowanie warto mieć oko.
Wszystkie zdjęcia oraz informacje - strona projektantki. Zapraszam też na jej fanpage.

15 kwietnia 2013

Endless Summer

O kolekcji Robotów Ręcznych pisałam już w kontekście pokazu marki w Łodzi. Przekazałam wtedy wszystko, co myślę o Endless Summer i mimo upływu czasu, nie zmieniłam zdania. Mam za to powód, żeby powrócić do pięknych ubrań - właśnie ukazał się lookbook i kolejny raz mogę postawić ekipie RR piątkę z plusem. Jest romantycznie, wakacyjnie i bardzo w klimacie Robotów. Dużo gołych pleców, przezroczystości i miękkiej wełny. Do tego jedna z moich ulubionych ostatnio modelek - boska Gia z poznańskiej agencji Gaga Models. I chociaż zaczynam wątpić w to, czy do Polski przyjdzie w tym roku lato (jeśli wiosna kazała na siebie tyle czekać!), patrząc na te zdjęcia, słyszę szum morza i czuję ciepły wiatr. W końcu "Kolekcja została stworzona, aby lato nigdy nie musiało się kończyć".

Wszystkie zdjęcia - Monika Witowska, modelka - Gia/Gaga, wizaż - Anna Zieja, stylizacja - Ewelina Gordziejuk, Marta Iwanina. Zapraszam na stronę RR.

9 kwietnia 2013

Monnari + Domodi | Monnari SS 2013

W zeszłym miesiącu miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu blogerek, zorganizowanym przez Domodi. Cel wizyty? Biurowiec Monnari, a dokładniej wizyta w showroomie, wypełnionym całym morzem ubrań, dodatków i torebek. Przyznaję, że pierwszy raz brałam udział w tego typu wydarzeniu i byłam miło zaskoczona... kreatywnością. Ubranie, które jedna z nas odrzuciła, szybko zyskiwało nowe życie w stylizacji innej. Za kulisy tamtej miłej soboty można zajrzeć dzięki uprzejmości ekipy Lovesick, myślę, że te dwie minuty filmu spiszą się lepiej niż moje słowa!
Monnari od zawsze kojarzyło mi się z elegancją i dojrzałością - w końcu klientka docelowa marki to niezależna kobieta powyżej 30-tki. Nie dziwi więc, że ubrania tej łódzkiej sieciówki to głównie klasyka. W wiosenno-letniej kolekcji znajdziemy dużo prostych sukienek (od tych zwiewnych i pastelowych, po krótkie, dopasowane propozycje w intensywnych kolorach), sporo żakietów, spódnic i eleganckich bluzek. Ale nie tylko. W showroomie ogromną popularnością cieszyły się dwie wersje tiulowej spódnicy, która powinna dostać odznakę "Blogerski Hit Sezonu". Za to dla mnie najmocniejszą częścią kolekcji okazały się płaszcze. I to nie tylko klasyczny trencz, ale i wszystkie miłe wariacje na jego temat. Dobrze widzieć, że po kryzysie z 2009, Monnari wraca na prostą. Mam tylko nadzieję, że cały czas będzie przywiązane do dobrej jakości, tak, jak do tej pory.
Ponieważ Monnari to głównie elegancja, wiele rzeczy w showroomie wpadło mi w oko. Trudno było się rozstać się z niektórymi torebkami - kilka egzemplarzy okazały się bardzo przyjemną reinterpretacją obecnych trendów (na przykład przezroczyste neonki albo... panterki!), ale moim ulubionym modelem okazał się ten przypominający trochę stylistyką dodatki Valentino. Niestety (a dla niektórych - na szczęście), firma nie ma w swojej ofercie produktów ze skóry naturalnej. Nie chcę poruszać tego drażliwego tematu, bo uważam, że swoje racje mają i przeciwnicy, i zwolennicy ekoskóry, ale jeśli miałaby to być wersja na lata... Rekompensują to wzory, bo wybór był naprawdę ogromny. Poniżej mała pamiątka z tego łódzkiego spotkania - nie mam w zwyczaju pokazywać się tu w całości, mam nadzieję, że detale wystarczą. A dla ciekawych, jak wszyscy poradzili sobie z dostosowaniem ubrań do własnego stylu - pełna relacja jest już dostępna na stronie Domodi!
1 - koszula, spódnica, płaszczyk i torebka - Monnari; 2 - płaszcz, sukienka i torebka - Monnari, bransoletka - Animal Kingdom